Udostępnij
Renament Gastrobar zaczyna powoli przyzwyczajać do zadziwiania. Menu w lokalu regularnie się zmienia, a obsługa daje upust swoim możliwościom i fantazjom kulinarnym. Po kuchni czesko-słowackiej przyszedł czas na odpoczynek od knedlików. Aktualna karta jest zbiorem dań, które ogólnie można zakwalifikować do kuchni fusion.
Na rozgrzewkę przed jedzeniem lub, jak kto woli, do jedzenia poszerzyła się oferta nalewek. Poznałem tutaj smak, który mnie urzekł. Nalewka lawendowa, bo o niej mowa, bardzo przypadła mi do gustu. Dla tych jednak, co lawendy nie lubią wachlarz smaków jest bardzo szeroki.
Tradycyjnie w menu pozostało popularne danie z poprzedniej karty – smażony ser. Jego już próbowałem, wiec wybór padł na nowe pozycje. Zacząłem od Camemberta zapiekanego w miodowym sosie z whisky, bekonem i żurawiną. Ser był miękki w środku i smaczny. Ogólnie Camembert na ciepło jest smaczny, ale tutaj dodatek, czyli konfitura żurawinowa z bekonem, dał niesamowity efekt. Słodycz, bekon i ser – idealne połączenie.
Kolejnym daniem były słodko-pikantne skrzydełka po karaibsku z salsą mango. Skrzydełka nabite na patyki w towarzystwie kawałków selera i marchewki. Salsa z mango – delikatna i gładka – łączyła się dobrze z kurczakiem. Ja nie jestem mega fanem skrzydełek, ale zjadłem wszystko.
Potem przyszedł czas na większy kaliber – baoburger. Pierwsza próba w Renamencie z taką formą podania. Robiona na parze bułka wypełniona mięsem z żeberek, bambusem i orzeszkami. Towarzyszyły jej na talerzu kiełki, tarty imbir, marchewka i domowe frytki. Ja bym dodał jeszcze troszkę chilli (lubię ostro;)), ale danie mistrzowskie.
Po burgerze zjadłem kolejne danie, które okazało się odkryciem. Proste w swej formie i składnikach, ale bardzo dobre. Naleśniki z serkiem mascarpone, szynką parmeńską i rukolą okazały się strzałem w dziesiątkę.
Na deser zamówiłem jeszcze Schabowego. Jeżeli byliście kiedyś w Renamencie, to wiecie, że to nie miejsce dla klasycznego schabowego. Na talerzu znalazły się kawałki schabu z gorgonzollą, gruszką i nerkowcami. Towarzyszyły im brokuły i pieczone plasterki ziemniaka. Schab delikatny i wilgotny, dobrze komponował się z intensywnym smakiem sera.
Na ten właściwy deser zamówiliśmy naleśniki z powidłami, orzechami i makiem. Kwaśne nadzienie i orzechy były całkiem smaczne. Spróbowaliśmy też churros. Dobre podsumowanie wieczoru – gorąca czekolada zdała egzamin.
Jak w każdym menu mam kilku faworytów. Pierwszym jest baoburger za mieszankę smaków, a drugim naleśniki z rukolą, mascarpone i szynką. Próbujcie, póki menu obowiązuje ;)