Udostępnij
Z otwarciami lokali jest tak, że najczęściej dania są bardzo dobre, a obsługa wzorowo obsługuje każdego gościa. Na otwarciu Kurt Scheller Bistro w Kielcach było podobnie dlatego postanowiłem odwiedzić je ponownie po jakimś czasie. Oto i relacja z tej wizyty.
Bistro znajduje się na rogu ul. Leonarda i Wesołej. Wcześniej w tym miejscu znajdowała się pizzeria Kilo Mąki. Lokal jest średniej wielkości i ładnie urządzony. Na wejściu od razu delikatnie czuć problem, który miało Kio Mąki – wentylacja wyrabia, ale ledwo. Zajęliśmy stolik i zaczęliśmy studiować menu. Jest ono krótkie i zmienia się sezonowo.
Nasze zamówienie składało się z:
- Tatar z siekanej polędwicy wołowej po Szwajcarsku (35 zł)
- Sałatka z pieczonego marynowanego buraka kozim serem i pieczoną gruszką (20 zł)
- Barszcz czerwony z uszkami (12 zł)
- Rösti z gulaszem wołowym z warzywami (25 zł)
- Rösti serowe (23 zł)
- Herbata według własnego przepisu (10 zł)
- Pain perdu (12 zł)
- Pączek (4 zł)
- Tokaji Furmit Messzelato (9 zł/150 ml)
- sok Cappy jabłkowy (6 zł)
Nie wszystkie dania próbowałem więc nie o wszystkim napiszę równie dużo. Zacznę od tatara. Był on podany już wymieszany. Niektórzy lubią, a inni nie. Mi pasuje, nie muszę mieszać sam. Składał się on z polędwicy wołowej, kaparów, szalotki, korniszonów, żółtka i cognacu. Do niego podane były grzanki z masłem truflowym. Tatar był smaczny, a grzanka ze wspomnianym masłem, była pyszna. Jedyny problem był taki, że jak na przystawkę to porcja była za duża. Nie zaszkodziło by na pewno zmniejszyć porcję i cenę, bo i ta do niskich nie należy. Sałatka z burakiem, kozim, serem i gruszką była smaczna Buraki miękki i delikatnie słodkie. Barszczu nie próbowałem, ale zniknął szybko i opinie o nim były pozytywne.
Później przyszedł czas na Rösti. Jak każdy Włoch uwielbia makaron tak my Polacy lubimy ziemniaki, a w takim wydaniu powinny być niebem w gębie. No właśnie nie do końca były. Rösti to ogólnie rzec biorąc szwajcarskie placki ziemniaczane w nieco grubszym wydaniu. Zdecydowaliśmy się na dwa rodzaje – serami oraz z gulaszem. Oba placki były nieco mało za słone i w przypadku serowego nadzienie zdecydowanie ono pomogło, tak w przypadku gulaszu troszkę mniej. Oba były w porządku, ale nie było już wspomnianego wow. Może to kwestia mojego błędnego wyobrażenia, ale byłem przekonany, że Rösti powinny być nieco chrupiące, a te takie nie były. Przypominały hiszpańską tortillę. Gdyby dodać im odrobinę chrupkości było by to bardzo smaczne danie, bez tego było po prostu ok.
Deser?
Na deser wybraliśmy pączki, które były ciastem dnia oraz Pain Perdu. To drugie danie po naszemu możemy nazwać tostami francuskimi, a była to chałka lub brioszka smażona w jajku i mleku, a podana z bitą śmietaną i malinami. Bardzo smaczny deser w atrakcyjnej cenie.
Jeżeli chodzi o coś do picia to Tokaj był bardzo w porządku, ale ciekawostką byłą herbata wg własnego przepisu. Generalnie zasada jest taka, że dostajemy filiżankę i wrzątek i sami wybieramy herbatę oraz dodatki, które do niej dołożymy. Możemy wybierać spośród soków, syropów i alkoholi.
Generalnie wizyta w lokalu była przyjemna, ale spodziewałem się więcej. Może przez pryzmat Kurta Schellera, a może szefa kuchni Tomka, którego nie było tego dnia, oczekiwałem wow, a było po prostu w miarę ok. Lokal ma pomysł, ma fajną lokalizację, ale brakuje czegoś, co liczę, że szybko odnajdą bo Kurt Scheller Bistro to miejsce potencjałem.