Udostępnij
Podobno ludzie dzielą się na tych co wolą góry i na tych co lubią morze. Mi do takich podziałów daleko. Sam nie wiem co bym wybrał. I góry i morze mają swój klimat. Najważniejsze jest dla mnie to po co jadę. Mówimy stanowcze „NIE” leżeniu i stawiamy na aktywność. Dzisiaj kilka słów o polskich górach.
Góry lubię. Jedne zmieniły się na przestrzeni kilku lat diametralnie, a inne pozostają takie same. Podobnie jedne mam na „wyciągnięcie ręki” inne wymagają kilkudniowej wyprawy. Łączy je jedno – są dla mnie doskonałym miejscem na odpoczynek.
Tatry
Oprócz Świętokrzyskich były to góry, które chyba odwiedzałem najczęściej. Nie da się ukryć, że są to góry, które robią największe wrażenie na odwiedzającym. Są monumentalne, piękne, ale i niebezpieczne. Mają także element, który w górach lubię. Są nim widoki. Po zdobyciu szczytu lubię, gdy cokolwiek widzę. Tu jest problem niskich gór gdzie najczęściej po zdobyciu jakiegoś szczytu nawet nie wiem, że już go zdobyliśmy. tatry jednak oprócz plusów mają jeden minus, a właściwie setki tysięcy minusów. Są nimi turyści, którzy masowo w te góry przybywają. Na szlakach, które są „obowiązkowe” (np. Morskie Oko) można przymknąć oko, ale często na szlakach trudnych i pozornie rzadko uczęszczanych zdarza się stać w korku. Zdecydowanym jednak plusem Tatr jest to, że pięknie się prezentują zarówno w sezonie letnim jak i zimowym. Jednym z moich ulubionych miejsc jest Dolina Małej Łąki, z które możemy udać się na Giewont oraz dwie połączone doliny – Białego Potoku i Strążyska. Wracając do tłumów, które łatwo spotkać w Tatrach wspominam jeden z milszych pobytów w tych górach. Był to okres nie działania wyciągu na Kasprowy Wierch. My udaliśmy się na niego „nogami” i takiej ilości kozic nie widziałem nigdy.
Bieszczady
10 lat temu odwiedzając Wetlinę w jeden z sierpniowych tygodniu mogłem wieczorem usiąść na asfalcie i mieć prawie pewność, że jeżeli samochód mnie nie przejedzie. Odwiedzając Bieszczady 10 lat później mam niestety wrażenie, że dużo „tatrzańskich” turystów przeniosło się w Bieszczady. Na szczęście wkraczając na szlak sytuacja ma się lepiej. Bieszczady lubię za atmosferę, za wspomnieni, ale także za dużą dawkę tajemnicy. Ostatni mój wyjazd poświęciłem tylko i wyłącznie na odkrywanie śladów dawnych ludzi, kultur i religii. Dla mnie Bieszczady były jednak zawsze daleko od Kielc dlatego wizyty moje w tych górach nie były częste. Wybierając się w Bieszczady odwiedźcie Tarnicę i Połoniny, ale pamiętajcie też o wsiach, które nie istnieją, a jedynym po nich śladem są owocowe drzewa, studnie lub cmentarze.
Sudety
Góry, które odwiedziłem w życiu dwa razy. Pobyty trwały kilka dni i za każdym razem były to „objazdówki”. Sudety jako całość dla niezmotoryzowanych podróżników mogą stanowić trudność. Problem ten związany jest z odległościami. Mówiąc o Sudetach możemy mieć na myśli zarówno Śnieżnik ale i Karkonosze. Góry te dla mnie są interesujące ze względu na bogactwo geologiczne i mineralogiczne. Bliskość Czech tylko dodaje uroku. Warto zauważyć, że Sudety nie są górami trudnymi dla turystów – na wiele szczytów prowadzą ubite lub kamienne drogi. Są to góry najdalej oddalone od Kielc, może dlatego też nieznane, ale pożądane. Nie sposób wymienić wszystkich miejsc, które Wam polecę w regionie sudeckim, ale na liście znalazły by się na pewno Śnieżnik, Szczeliniec Wielki, Śnieżka, Wodospad Szklarki. Jaskinie Niedźwiedzia, Jelenia Góra i Karpacz.
Świętokrzyskie
O Świętokrzyskich Górach długo rozpisywać się nie będę. Mam je na co dzień, poznaję regularnie i „dogadujemy się” nieźle. Nie są wysokie, nie są też ekstremalne ale mają swój niepowtarzalny urok. Urok tworzy przyroda, a uzupełniają małe miasteczka i wsie z bogatą historią. Wyruszajcie – Święty Krzyż, Chęciny, Łysica, Łagów, Bodzentyn i wiele innych miejsc czeka.
Beskidy
Mówiąc o Beskidach możemy temat opisać szeroko. Beskidów jest kilka i każdy z nich ma swoje uroki. Zaczynają się praktycznie pod Krakowem i ciągną na południe. Mam wrażenie, że Beskidy są jeszcze mało poznane, a ich sekrety są nadal nieodkryte. Odwiedzałem Beskidy często, ale nigdy nie miałem czasu, żeby w nie się „wtopić”.
Gorce
Góry, w których większość z moich pobytów miało miejsce w zimie. Lubię i odwiedzam kiedy tylko jest okazja. Pomimo, że schronisko na Turbaczu nie jest już górskim schroniskiem, które znamy z piosenek to i tak zachód słońca na tej górze jest rewelacyjny. Wchodziłem na tę górę od wielu stron, podobnie jak schodziłem. Z każdej ma swoje uroki. Jeżeli szukacie miejsca na weekendowy wypad zarówno w lato jak i w zimie to Turbacz jest dobrym miejsce dla tych zaczynających przygodę.
Tatry
Pieniny
Tatry widok z Gorców
Świętokrzyskie
Bieszczady