Udostępnij
Przełom minionego i obecnego roku spędziliśmy na Litwie i Białorusi. Można czytać wiele o charakterystycznych elementach kuchni tych krajów a potem poczytać o tym samym dla województwa podlaskiego i nie da się oprzeć wrażeniu, że liczba podobieństw jest ogromna. Będąc w Mińsku udaliśmy się do poleconej przez znajomego lokalnej, białoruskiej restauracji. Znajdowała się przy jednej z głównych ulic Mińska, niedaleko Biblioteki Narodowej. Restauracja była prawie pełna, a jej wystrój nawiązywał do lokalnego folkloru. Kelnerki ubrane były w ludowe stroje. W karcie dość dużo produktów, lecz my skupiliśmy się na kilku, które są lokalne i jednym, który nas zaciekawił.
Zaczęliśmy od patyczków z serem (to właśnie one nas zaciekawiły). Serwowane z sosem, który u nas sklasyfikowałbym jako sos do hamburgerów – były bardzo dobre. Nie do końca wiem z czego były robione, lecz podawane były na ciepło. Stawiam, że to po prostu rozwałkowane ciasto drożdżowe posypywane żółtym serem i smażone. Pozostałe dania składały się w dużej części z ziemniaków. Na początku placki ziemniaczane z mięsem. Innowacją było to, że mięso było w środku. Nie były to klasyczne placki, jak w Polsce ale bardziej kotlety ziemniaczane. Podawane z sosem śmietanowym i koperkiem. Drugim daniem były pyzy ziemniaczane również z mięsnym farszem. Dla odmiany podawane również z koperkiem i sosem śmietanowym. Na zakończenie dostaliśmy babkę ziemniaczaną. Podawana w naczyniu, w którym była pieczona zawierała kawałki boczku. Polana była również sosem śmietanowym.
Dania były smaczne i bardzo sycące. Jeżeli będziecie w tamtych okolicach to koniecznie spróbujcie, zwłaszcza kotletów z mięsem. Za te 4 dania i dzbanek wody z miętą i pomarańczą zapłaciliśmy około 35 zł.