Udostępnij
Być może słyszeliście kiedyś o serach z Zagrody Kwaśne Wiśnie! Postanowiliśmy odwiedzić to miejsce i dowiedzieć się o nich więcej. Podczas naszego pobytu okazało się, że sery oprócz tego, że są rewelacyjne, to są też przede wszystkim nowym początkiem dla Justyny, która stworzyła to wyjątkowe miejsce w świętokrzyskiej wsi Stara Olszówka.
Lokalizacja i dojazd
Zagroda Kwaśne Wiśnie znajduje się w miejscowości Stara Olszówka w województwie świętokrzyskim, powiecie jędrzejowskim i gminie Wodzisław. Z Wodzisławia, który mijamy, jadąc trasą S7, do Zagrody Kwaśne Wiśnie mamy już tylko 2 km. Dokładny adres to Stara Olszówka 8. Przy drodze zobaczycie drogowskaz do Zagrody, więc traficie na pewno.
Pasja
Już od pierwszych chwil na miejscu czuje się, że Zagroda Kwaśne Wiśnie to miejsce wyjątkowe. Okolica jest piękna i ma swój niepowtarzalny urok! Gospodarstwo powstało na pozostałościach po starym młynie, nad rzeczką Mozgawką. Płynie ona tuż za zabudowaniami i można do niej zejść niewielką stromą plażą. W upalne dni brodzenie w chłodnej wodzie jest na wyciągnięcie… stopy.
Za piękną ideą zawsze stoi człowiek, więc teraz będzie o człowieku i o tym, co napędza to miejsce. Znacie takie osoby, które choćby nie wiem co, zawsze szukają tego, co dobre? Nie zważają na przeciwności i dążą do realizacji marzeń. Wiedzą, czego chcą i idą w to bez wahania. I do tego zarażają wszystkich uśmiechem, są pełni energii, otwarci, serdeczni i hojni. Jeżeli znacie, to trzymajcie się ich – to prawdziwy skarb. I właśnie taka jest Justyna Majcher – właścicielka Zagrody Kwaśne Wiśnie. Chyba często słyszy, że jest wulkanem energii, no ale jest!
Tyle pasji, tyle pomysłów i tyle planów, że trudno zmieścić w jednej osobie. Całą wieś można by tym obdzielić i by tego nie udźwignęła, a ona dźwiga. Nie ukrywa, że bywa ciężko, że kłody pod nogi i ludzie i los czasem rzucą, ale po co marnować czas na smutki? Ona go zdecydowanie nie marnuje i wyciąga to, co najlepsze z każdej sytuacji.
Może to piękne okoliczności przyrody, może to, że otoczona jest milusińskimi przyjaciółmi, o których dba z ogromną troską, a oni odwdzięczają się jej tym, czym mogą, a może po prostu taka już jest, że widzi w otaczającym ją świecie dobro i możliwości, a nie utrudnienia. Jedno widać na pewno – to co robi, gdzie jest i jakie życie prowadzi, daje jej radość. Przeprowadziła się tu z rodziną, nie wiedząc, jak to będzie. Dom – rudera, roboty od groma, ale na końcu tej ciężkiej drogi widać obrany cel. No i się udało! Mieszka w pięknym miejscu, robi to, co kocha i otaczają ją ci, którzy kochają ją, a bijąca od niej pozytywność zaraża i rozprzestrzenia się!
Sery Kwaśne Wiśnie
Kóz w Zagrodzie Kwaśne Wiśnie jest niezaprzeczalnie najwięcej, ale nie tylko z koziego mleka wyczarowuje się tu sery. W Zagrodzie Kwaśne Wiśnie mieszkają też przepiękne krowy. Chodzą, gdzie chcą, jedzą zdrową soczystą zieleninkę i dbają o nawożenie terenu. Ich mleko i ser, który z niego powstaje, to niepowtarzalny smak i samo zdrowie. W ofercie znajdziecie więc i sery kozie i krowie.
Nie każdy lubi kozie przetwory, ale zainteresowanie nimi zdecydowanie rośnie między innymi dlatego, że coraz częściej spotykana jest w naszym społeczeństwie nietolerancja laktozy. Mleko kozie zawiera jej dużo mniej, więc jest lepiej przyswajanie przez osoby z tą dolegliwością. Kozie mleko i jego przetwory są też lekkostrawne, a przy tym bardzo zdrowe. Zawierają m.in. więcej wapnia niż mleko krowie, ale też mnóstwo witamin i kwas foliowy.
Justyna robiła też owcze sery, ale zrezygnowała z tego. To kozy i ich mleko okazały się prawdziwą pasją. Wszystko w gospodarstwie dzieje się dzięki pracy ludzkich rąk, a rąk jest niewiele, więc czasem trzeba coś wybrać i z czegoś zrezygnować. Z tego tez powodu liczba kóz pozostanie raczej taka, jaka jest – wszystkie trzeba wydoić i o wszystkie należycie dbać. Tu liczy się jakość, a nie ilość.
Przejdźmy wreszcie do samych serów. Proces ich wytwarzania jest ręczny, od samego wydojenia, po pokrojenie. Justyna uczyła się sztuki serowarstwa m.in. na kursie we Włoszech. Sery wytwarza według tradycyjnych receptur, bez wspomagaczy czy polepszaczy, na naturalnej podpuszczce z mleka niepasteryzowanego. Sery dzięki naturalnej metodzie produkcji zachowują wszystkie właściwości zdrowotne mleka. Ciekawą propozycją jest m.in. nagradzany ser pokrzywowy, efektownie prezentujący się w liściach pokrzywy, w których dojrzewa. Powodzeniem cieszy się też ser z kozieradką i ziołami. Są one niepowtarzalne i każdy jest absolutnie wyjątkowy, przygotowany z sercem z mleka od szczęśliwych zwierząt. Czy może być coś lepszego?
Na serach przetwórstwo w Zagrodzie Kwaśne Wiśnie się nie kończy. Przetwarza się tu chyba wszystko, co tylko się do tego nadaje. Justyna stara się korzystać z natury maksymalnie – syrop, herbatka i… krem z kwiatów czarnego bzu, nalewka z jaskółczego ziela, czy napar z kwiatów piwonii, to tylko niektóre propozycje, o których możecie poczytać też na ich Facebook`owej stronie.
Kozy
W którą stronę nie spojrzeć wszędzie widać naturę, zieleń i przede wszystkim zwierzęta. Jest ich tu mnóstwo. Oczywiście najwięcej kóz, bo to dzięki nim powstaje prawdziwy skarb tego miejsca – pyszne sery. Kozy są piękne i towarzyskie. Patrzą na nas ufnie swoimi niesamowitymi oczami. Chętnie podchodzą do ogrodzenia i można je pogłaskać. Spotkać je można nie tylko w zagrodzie. Wychodzą regularnie na pastwisko, gdzie mogą pochłaniać soczystą trawę i swoje ulubione zioła, ale często zdarza się, że szukając wrażeń, uciekają poza ogrodzenie (są bardzo sprytne i nie sprawia im to trudności).
To, co od razu dało się zauważyć to zapach, a właściwie jego brak. Muszę przyznać, że nigdy nie lubiłam zapachu kóz – jest on bardzo charakterystyczny i dla mnie odpychający. I teraz uwaga! Kozy z Zagrody Kwaśne Wiśnie tego zapachu nie mają! W ogóle! Ani zwierzęta, ani przetwory z ich mleka, ani nawet samo mleko! Justyna dba o swoje zwierzęta jak nikt. Bada je regularnie i są pod stałą opieką weterynaryjną. Otoczone miłością i troską zwierzęta żyją sobie spokojnie w absolutnym rytmie „slow” i przekłada się to bezpośrednio na jakość i smak ich mleka.
Inni mieszkańcy
Oprócz kóz, które spotkacie w Zagrodzie Kwaśne Wiśnie niemal na każdym kroku, zobaczycie tu też innych milutkich mieszkańców. Każdy ma swoje imię i jest traktowany z miłością. Oczywiście są piękne krowy, o których już wspominałam. Biegają cudne pieski, w ciepłych zakamarkach wygrzewają się koty. Wprawny obserwator wypatrzy też chowające się w trawie wolno żyjące króliki. W pięknym kurniku żyją tradycyjne kurki z kogutem, a pod folią… najpiękniejsze i najmilsze okazy drobiu, jakie w życiu widziałam – kury silki. Pod folią chwilowo, bo kiedy odwiedzaliśmy Zagrodę Kwaśne Wiśnie, było jeszcze chłodno.
Docelowo miały rosnąć tam pomidory, a dla kurek jedwabistych (bo tak też się ta rasa nazywa) miała być przygotowana nowa zagroda. Nie mogę się odczekać kolejnych odwiedzin, żeby zobaczyć, co się zmieniło i znów pogłaskać te przemiłe stworzenia. Zaczęliśmy nawet się zastanawiać, gdzie moglibyśmy takie hodować… Może macie jakieś wolne zagrody? Kury jedwabiste podobno można też tresować i trzymać w domu, jako pupila – kuszące.
Nie zdziwcie się, jak natraficie na świnkę morską grasującą w trawie. Justyna interesuje się cavitoterapią (to naturalna metoda leczenia z wykorzystaniem świnek morskich właśnie) i myśli nad rozwinięciem tego zagadnienia. Wyobraźcie sobie taką małą zagrodę, gdzie możecie siedzieć, głaskać i „miziać” słodkie świnki morskie. Znam ludzi, którym wszystkie dolegliwości minęłyby od razu.
A tak na poważnie, to może nie jest to bardzo popularna metoda, ale jednak pozytywny wpływ bliskich kontaktów z milutkimi zwierzętami na różnorodne dolegliwości i schorzenia jest udowodniony. Świnki morskie wykorzystywane są w terapii osób niepełnosprawnych, z Zespołem Downa, cierpiących na depresję i z zaburzeniami emocjonalnymi, ale też przy dolegliwościach związanych ze zwyrodnieniami stawów czy z rwą kulszową. Jest tu szerokie pole działania, więc trzymamy kciuki!
Co na miejscu?
Produkcja serów to oczywiście podstawa funkcjonowania Zagrody Kwaśne Wiśnie, ale to tak naprawdę tylko wstęp do wielu fantastycznych rzeczy, które już się tam dzieją, a będzie ich więcej. Wszystko kręci się wokół natury, a wśród zainteresowań gospodyni Zagrody, poza serowarstwem jest też m.in. wyrabianie naturalnych kosmetyków.
Justyna zapoczątkowała wspaniałą inicjatywę, jaką są warsztaty serowe „Czary z mleka”. Podczas tych warsztatów dowiecie się wszystkiego o mleku i sami zrobicie trzy rodzaje sera oraz masło, które po warsztatach zabieracie ze sobą. O tym maśle muszę napisać jeszcze jedno – jeżeli nie widzieliście i nie jedliście masła u Justyny, to nie wiecie, co to masło! Takiego smaku, koloru i zapachu masła nie ma nigdzie na świecie! Sama gospodyni pięknie to podsumowała na FB: „Kiedy krowy się pasa na łące, dają zamiast masła słońce”. Podczas warsztatów oczywiście nie ominie Was też degustacja serowych pyszności. Informacje o planowanych spotkaniach znajdziecie na stronie Zagrody Kwaśne Wiśnie na Facebook`u. Odbywają się one co jakiś czas, trwają 4 godziny, a ich koszt to 500 zł.
Jest szansa, że już niebawem będziecie mogli skorzystać również z noclegu na miejscu. Jeżeli lubicie życie w stylu „slow” albo chcecie się po prostu oderwać się od szarości dnia codziennego i spróbować czegoś nowego, to miejsce jest zdecydowanie dla Was! Do dyspozycji gości będzie przygotowane poddasze w części nowych zabudowań na terenie dawnego starego młyna.
A jakby tego wszystkiego było mało, to gospodarze wymarzyli sobie winnicę! No i długo pomysł nie musiał czekać na realizację – winorośla posadzone. Teraz tylko doglądać i czekać, czekać, czekać… A w tym słynnym międzyczasie na pewno pojawi się jeszcze mnóstwo pomysłów na nowe, oryginalne inicjatywy. Słyszałam coś o warsztatach z robienia guzików z mleka? Tak, z mleka! Dla mnie nowe, ale jednak wcale nie nowe, bo podobno najbardziej popularne w PRL-u. Czekamy zatem z niecierpliwością na nowe wydarzenia w Zagrodzie Kwaśne Wiśnie.
Co ważne, nie spodziewajcie się na miejscu, że ktoś zorganizuje Wam każdą minutę i zapewni atrakcje rodem z miasta. Nie łudźcie się, że pójdziecie gdzieś na lody – tu jest prawdziwa wieś. Cicha, spokojna, pełna natury i wszystkiego, co z tym związane. Pakujcie więc gumowce, olejki eteryczne na komary i ciuchy, których nie żal ubrudzić i przybywajcie poznawać tajemnice świętokrzyskiej wsi!
Warto odwiedzić?
Macie jeszcze wątpliwości, czy warto odwiedzić Zagrodę Kwaśne Wiśnie? Mam nadzieję, że tylko jedna odpowiedź nasuwa Wam się na usta. Kwaśne Wiśnie to miejsce pełne pasji i miłości! Naładujecie się tu wszechobecną pozytywną energią, poobcujecie z naturą w absolutnie pełnym wymiarze a do tego zjecie przepysznie i zdrowo!
Mleko i sery od krów i kóz, jaja od kurek, zielenina z własnej uprawy – to chyba idealne warunki do smacznego i pięknego życia. Zazdrościmy i wypatrujemy z tęsknotą kolejnych okazji do odwiedzin!
Wy też koniecznie śledźcie Zagrodę Kwaśne Wiśnie na Facebook`u i wypatrujcie najnowszych wydarzeń!