Udostępnij
Chyba każdy lubi zjeść burgera. W porównaniu z ilością miejsc w Kielcach, w których można zjeść pizzę ilośc burgerowni rośnie zdecydowanie wolniej. Jednym z miejsc, które na rynku istnieją już chwilę jest John Burg w Galerii Echo. Z racji lokalizacji nie odwiedzam go często, ale czasem się zdarzy.
Korzystając z niedzieli postanowiliśmy wybrać się na obiad. W John Burg mam kilka rzeczy, które lubię (zupa serowa, steki), ale mam i takie, które chętnie testuję. Wśród tej drugiej grupy znajdują się burgery miesiąca, które w większości przypadków zaskakiwały smakiem.
Tym razem zdecydowaliśmy się na:
- zupa serowa Moeraki (9 zł)
- rosół dla dzieci (7 zł)
- English Burger + Open Formula (31 zł)
- Burger Miesiąca + Open Formula (31 zł)
- lemoniada malinowa (8 zł)
- lemoniada bazyliowa (8 zł)
Zupa była bardzo dobra i zniknęła szybko. Rosół zniknął również cały. Miał dość ciemny kolor, ale w smaku był w porządku. W lokalu zajęta była około połowa stolików, co w niedziele przy otwartej galerii było niemożliwe do zaobserwowania. Na burgery chwilę poczekaliśmy, ale czas oczekiwania umiliły nam warzywa z Open Formula. Jest to system polegający na tym, że możemy do woli nakładać sobie dodatków i sosów. Wśród dodatków mamy kilka rodzajów warzyw na ciepło (tym razem były to ziemniaki, buraki, kalafior, brokuły i mix warzyw) oraz zimnych (surówka z marchewki, ciecierzyca z sosem, jarmuż z żurawiną, etc.). Lemoniady były takie jak zawsze czyli dobre.
Jeżeli chodzi o burgery to English był bardzo dobry i moim zdaniem jest to najlepszy burger z John Burg. Ja postanowiłem jednak zjeść burgera kwietnia. Kompozycja ta składa się z wołowiny, karmelizowanej rzodkiewki, sosu na bazie chrzanu i limonki, sera cheddar, rukoli i bułki. Pierwszy burger, którego dostałem okazał się nie wysmażony tak jak tego chciałem więc wrócił do kuchni. Druga próba była bardziej udana. Sos pasował do mięsa bardzo dobrze, ale jakby rozdkiewka zamiast karmelizowania był marynowana lub kiszona to byłby szał. W wersji, którą jadłem był po prostu w porządku, ale przy Englishu wypadł słabiej (no bekon i jajko robi robotę!).
Przy okazji zakupów w Galerii Echo John Burg wyróżnia się wśród lokali gastronomicznych. Nie każdy lubi siedzieć na foodcourcie, a w John Burg nie musicie tego robić. Jeżeli bywacie w Galerii to warto odwiedzić.