Udostępnij
Są na świecie miejsca i muzea, które na pierwszy rzut oka budzą negatywne emocje. Czasem jednak wystarczy nieco inne spojrzenie na dany temat i już podejście staje się diametralnie inne. Takie odczucia miałem w związku z Muzeum Wielorybnictwa w Sandefjord. Z jednej strony same w sobie polowania i zabijanie wielorybów są okrutne, ale z drugiej strony na takie a nie inne działania miejscowej ludności były uwarunkowane historią i geografią Norwegii.
Lokalizacja i bilety
Hvalfangstmuseet, czyli Muzeum Wielorybnictwa w Sandefjord znajduje się przy Museumsgata 39. Otwarte jest zwykle codziennie od 11 do 16, lepiej jednak sprawdzić aktualne informacje wybierając się do niego, ponieważ z powodu renowacji i przebudowy, może okazać się czasowo nieczynne. Wstęp kosztuje 25 koron (ok. 11 zł) dla dorosłych, 10 koron (4,5 zł) dla dzieci od 7 do 17 lat, a dzieci do 6 lat wchodzą bezpłatnie. Dodatkowo muzeum oferuje bilety rodzinne i specjalną cenę dla studentów. Od września do maja w każdy wtorek można zwiedzić wystawę za darmo. Oczywiście, jak chyba w każdym muzeum, tak i tu można wynająć przewodnika dla grup (do 25 osób).
Historia Muzeum Wielorybnictwa
Początki muzeum sięgają 1917 roku, a jego pełna nazwa to Muzeum Wielorybnictwa Commander Christen Christensen – na cześć prezesa największej na świecie firmy wielorybniczej A/S Oceana. Fundatorem muzeum był jego syn – Lars, który chciał przybliżyć zwiedzającym nie tylko historię wielorybnictwa ale również nieznaną wówczas przyrodę Antarktyki. Dziś muzeum stawia sobie za cel również prezentowanie szerszej publice zagadnień związanych z ekologią i zarządzaniem populacjami wielorybów.
Ekspozycja
Większa część ekspozycji mieści się właściwie w jednej dużej sali, do której wchodzi się niemal wprost z ulicy. Wystawa obejmuje kilkadziesiąt wypchanych zwierząt, szkieletów, zwierząt lub ich części zakonserwowanych w formalinie i ogromną ilość zdjęć. Najciekawszym elementem ekspozycji jest zawieszony pod sufitem model największego kiedykolwiek żyjącego ssaka na ziemi – płetwala błękitnego. Na nas duże wrażenie zrobił słoń morski – nie zdawaliśmy sobie sprawy z jego wielkości. Przez brak naturalnego światła, wypchane zwierzęta i szkielety miejsce to wzbudza nieco grozy, ale ma też swój klimat. Trwają prace nad rozbudowaniem muzeum, więc pewnie niebawem będzie można znaleźć tam jeszcze więcej ciekawostek, podanych może w bardziej przystępny, nowoczesny sposób.
Do części eksponatów muzeum należy także odrestaurowany statek-muzeum. Można go zwiedzać w porcie i wciąż działa jako statek pasażerski. Tej atrakcji niestety tym razem nie zwiedziliśmy od środka.
Tematowi wielorybnictwa poświęcone jest sporo miejsc w Sandefjord. Jednym z bardziej charakterystycznych jest fontanna/pomnik wielorybników znajdująca się tuż przy porcie.
Zdecydowanie nie jest to miejsce wesołe i interaktywne, ale mówi o ważnym elemencie norweskiej historii i ja po wizycie w nim czuję się o tę wiedzę bogatszy.