Udostępnij
Kuchni gruzińskiej jeszcze w Kielcach nie mieliśmy okazji spróbować. W miniony weekend się to zmieniło za sprawą otwarcia nowego lokalu. Chinkalnia to międzynarodowa sieć restauracji, której dań możecie już spróbować także w naszym mieście.
Kuchnię gruzińską miałem okazję próbować w różnych miejscach. Jeszcze nie było okazji zjeść tych pysznych dań w Gruzji, ale jest ona na naszej liście miejsc do odwiedzenia i spróbowania.
Chinkalnia to sieć restauracji franczyzowych posiadająca swoje lokale w kilku państwach. W Polsce również kilka restauracji tej sieci znajdziecie. W Kielcach znajduje się ona przy ul. Solnej (tuż obok Neko). Wnętrze lokalu jest ładne i przestronne. Duże okna kontrastują z tradycyjnymi gruzińskimi wzorami i obrazami.
Kuchnia gruzińska kojarzy mi się głównie z trzema rzeczami. Po pierwsze chinkali – pierożki z pysznym nadzieniem i jeszcze lepszym bulionem, po drugie chaczapuri – pieczone ciasto z serem, masłem i jajkiem, a po trzecie z oranżadami. W sumie jeszcze jedną rzeczą, która mi się z tym krajem kojarzy są czurczele (owoce polewane zagęszczonym winogronowym sokiem), ale jadłem je na Krymie, a potem dowiedziałem się o ich pochodzeniu.
Podczas naszej wizyty zdecydowaliśmy się na:
- Chinkali z mięsem- 3,5 zł/szt.
- Chinkali z mięsem i ziołami – 3,5 zł/szt.
- Chinkali z serem – 3,5 zł/szt.
- Zupa Chikirtma – 15 zł
- Chaczapuri po Adżarsku – 21 zł
- Kubdari – 22,5 zł
- Pelamuszi – w prezencie na otwarcie (normalnie 5 zł)
- Lemoniada gruzińska – 10,5 zł
Poprosiliśmy, aby dania podawane były zgodnie z kolejnością zrobienia, a my będziemy się nimi dzielić. Zacznijmy od zupy. Był to gruziński rosół z kawałkiem kurczaka, a podany z ziołami i zagęszczony jajkiem. Sycący i smaczny, ale jeżeli na dworze będzie gorąco to przemyślcie bo czuje się po nim ciepło. Kubdari to placek nadziewany mięsem wieprzowo-wołowym, ziołami i cebulą. Bardzo fajny, a podany jak quesadilla. Bez problemu można sie daniem dzielić z innymi przy stole. Następnie na stole pojawiło się chaczapuri. Jest to moje ulubione dane kuchni gruzińskiej jakie znam i pomimo, że nie jest ono fit to je uwielbiam! Ciasto drożdżowe wypełnione serem, masłem i jajkiem mówi samo za siebie. Ma ono charakterystyczny kształt zbliżony do oka. Wystające elementy mają swój cel. Możemy je urwać i wymieszać jeszcze płynne jajko z masłem i serem. Niebo w gębie! Na otwarcie lokal zaserwował również jeden ze swoich deserów – Pelamuszi. Był to schłodzony, zagęszczony sok winogronowy z rodzynkami. Bardzo ciekawa konsystencja i smaczne rodzynki. Do posiłku zamówiłem także gruzińską lemoniadę o smaku winogronowym. Ja bym te napoje nazwał bardziej gruzińskimi oranżadami, ale lubię ich smak i stanowią dla mnie obowiązkowy zestaw z daniami gruzińskimi.
Chinkalnia swoją nazwę zawdzięcza pierożkom chinkali. Na każdym stoliku znajdziecie instrukcję jak poradzić sobie ze zjedzeniem tych gruzińskich pierożków. Zaczynamy od chwycenia ich za „uchwyt” u góry, nadgryzienia i wypicia bulionu przez dziurkę (uwaga może być gorący). Następnie zjadamy nadzienie i zostawiamy ogonek. Robimy to wszystko ręką i nie używamy do tego sosów. Zamówiliśmy po dwie sztuki z każdego rodzaju. Pomimo, że mięsne były pyszne, a wywar esencjonalny to miłym zaskoczeniem były też te z serem.
Lada moment w lokalu ma być dostępne menu dla dzieci obejmujące dania z karty, ale z mniejszą ilością przypraw oraz pozycje dodatkowe.
Chinkalnia może stać się ciekawym miejscem na kieleckiej mapie kulinarnej, a smaki powinny posmakować Kielczanom. Ja będę wracał na pewno.