Udostępnij
Podczas naszej wakacyjnej wyprawy Czechy były pierwszym krajem, który odwiedziliśmy. Byłem w nim już w przeszłości, ale tym razem postanowiliśmy odwiedzić miejsca jeszcze nam nie znane. Wśród 4 miast, które znalazły się na naszej trasie z czystym sumieniem wszystkie Wam polecam.
Ostrava
W Ostravie już kiedyś byłem. Był to pobyt krótki i w zimie, ale centrum miasta widziałem. Tym razem postanowiliśmy odwiedzić coś innego. Naszym kierunkiem był Landek Park – Muzeum Górnictwa. Według pierwotnego planu tam też mieliśmy zjechał do kopalni i podziwiać ekspozycję, ale niestety zjazd możliwy jest od 3 roku życia czego dowiedzieliśmy się na miejscu. Pomimo to, sam park oferuje również sporo atrakcji. Są pociągi małe i duże, narzędzia górnicze, ale możecie znaleźć też np. kozy. Wstęp na teren parku jest darmowy. Warto zwrócić uwagę na architekturę i budynki pozostałe po wydobyciu węgla.
Prerov
W mieście tym „wylądowaliśmy” przypadkiem. To właśnie tutaj znalazłem gospodarza na couchsurfingu, który zdecydował się nas przyjąć. Przypadek ten obrócił się w miłe zaskoczenie bo miasto jest naprawdę urokliwe. Jest dla mnie także pewną zagadką. Jest stare, ma zachowane dwa rynki, mury miejskie i położone jest nad rzeką, a nie ma praktycznie żadnej infrastruktury dla turystów. Są plansze, i znaki, ale u nas na rynku była by kawiarnia czy sklepik, a tam nie. Jeżeli macie po drodze to zajrzyjcie koniecznie, a zobaczenie centrum nie zajmie Wam więcej niż godzinę.
Kromeriz
Pierwsze miasto, w którym słowo UNESCO pojawia się dość często. Na początku trafiliśmy na Rynek. Był ładny i typowy dla małych miasteczek. Jeżeli szukacie lokalnych browarów to znajdziecie je np. tam Tu obok niego znajduje się Pałac Arcybiskupi oraz jego ogród/park. To właśnie tam udaliśmy się na początku. Park robi wrażenie zarówno rozmiarem jak i atrakcjami dla młodszych i starszych. Już przy wejściu powitały nas swobodnie chodzące pawie, z których część chodziła z małymi. Pierwszy raz chyba widziałem młode pawie. Po samym parku można by spacerować kilka godzin. Udaliśmy się także zobaczyć pałac. Muszę przyznać, ze gdybym był gościem biskupa i przyjechał bym do niego to byłbym w szoku. Pomimo innego stylu to robi większe wrażenie od naszego kieleckiego. W Kromeryżu podobno warto także odwiedzić ogrody kwiatowe, ale przy napiętym harmonogramie to miejsce odłożyliśmy na kolejny raz.
Mikulov
Na koniec miasto, którego miało nie być na naszej trasie, ale po namowach kilku osób zdecydowaliśmy się do niego zajrzeć. To była dobra decyzja. Już z daleka widoczne były kontury zamku. Miasteczko znajduje się na górze. Ja zdałem się na nawigację i ustawiłem na niej po prostu centrum. Po drodze szukaliśmy parkingu, których znajduje się tam sporo. Miasteczko nie jest duże. Mi jednak przypomina włoskie miasteczka. Pomimo tego, że znajdowaliśmy się na granicy czesko-austriackiej to w myślach można było się przenieść kilkaset kilometrów na południe. Region Mikulova jest jednym z regionów winnych w Czechach. Nie dane nam było spróbować lokalnego trunku ponieważ bankomaty, które naleźliśmy niestety nie działały. Mam wrażenie, że na terenie miasta łączy się wiele stylów, kultur i religii. Pospacerujcie wąskimi uliczkami, odwiedźcie zamek i napijcie się lokalnego wina. Na głównym placu znajduje się informacja turystyczna, gdzie możecie wyposażyć się w plan, pamiątki czy skorzystać z toalety za 5 koron.
Czechy zawsze były dla mnie kierunkiem bliskim. Ceny nie powalają, ludzie są uprzejmi i co nieco po czesku rozumiem. Miasta, które podałem znajdują się po drodze do Austrii więc może przy okazji wypadu w góry czy dalszej podróży uda się je Wam odwiedzić :)