Udostępnij
Jest taka rzecz, która potrafi poprawić zły humor, dać trochę energii i szczęścia – to frytki. W Kielcach występują wyłącznie w wersji mocno podstawowej czyli z keczupem (czasem majonezem lub innym sosem). Ostatnio udało mi się odkryć danie, które pomimo tego, że nie jest ani trochę fit to jadłbym je często, gdyby tylko było na wyciągnięcie ręki. Dzisiaj kilka słów o Fry Day!
Podczas mojej ostatniej wizyty w Poznaniu krążyłem po Starym Mieście co jakiś czas widząc lokale, które opisywane były na kilku blogach kulinarnych. Wśród wielu miejsc jedno zwróciło moją uwagę. Niepozorne, ale intuicja podpowiadała mi, że jest tam dobrze. Lokal nazywa się Fry Day i znajduje się przy ul. Wrocławskiej 2 (tuż przy Rynku).
Jeżeli spojrzymy na menu to lokal oferuje frytki, ale… Oferuje wariacje na ich temat. Oczywiście możemy zjeść tam „normalne” frytki, ale możemy też zaszaleć. Ja skusiłem się na frytki z pulled pork (szarpana łopatka wieprzowa) zapieczone z serem, posypane szczypiorkiem z sosem barbecue. Żeby było całkowicie fit dołożyłem do zestawu majonez (kielecki to nie był, ale dał radę).
Całe danie kosztowało 13 zł, a w karcie znaleźć można było także inne propozycje. Były tam frytki z chrupiącym salami, wołowiną tex-mex i wiele innych. Myślę, że gdybym miał takie miejsce w Kielcach to przytył bym bardzo szybko.
Nie jest to danie, które można jeść codziennie na obiad. Jedząc je podświadomie czujesz, że waga rośnie, ale za to jakie jest dobre. Jeżeli będziecie w Poznaniu to zajrzyjcie do Fry Day koniecznie.
Na koniec mała podpowiedź dla lokalnego, kieleckiego rynku gastronomicznego :) Jeżeli planujecie otworzyć biznes tego typu w Kielcach to pamiętajcie, że pizzerii mamy około miliona, a takie danie na pewno było by ciekawą nowością. Pomimo tego, że kilka minut na przygotowanie trzeba poczekać to na pewno uatrakcyjniło by ono bardzo ubogą w naszym mieście ofertę dań „do ręki, na wynos”. Ziemniak jest w naszej kulturze od dawna – wystarczy odkryć go na nowo.