Udostępnij
Dzisiaj zapraszam Was na nietypową historię. Opowieść o człowieku przez pryzmat przedmiotu. Przed Wami kielecka historia pewnego pistoletu…
Kolekcja artefaktów Yad Vashem
Na początku zdradzę Wam, skąd pomysł na ten artykuł i cała historia. Niedawno opisywałem Wam moją wizytę w Yad Vashem w Jerozolimie. Jest to Instytut badający i pielęgnujący pamięć o Holokauście. Znajduje się w nim muzeum, galerie, synagoga i wiele innych obiektów, a jednym z nich jest także kolekcja artefaktów – przedmiotów przekazanych do Yad Vashem przez ocalałych z Holokaustu lub ich rodziny. Przedmioty te są różnego rodzaju, a łączy je historia osób, z którymi są związane. Kolekcja liczy w tej chwili 27 tysięcy przedmiotów i stale jest powiększana.
W całej kolekcji jest jeden przedmiot, który ma związek z Kielcami i sylwetkę osoby, z którą jest związany postaram się Wam przybliżyć. Każdy przedmiot w kolekcji Yad Vashem posiada spisaną swoją historię! O kolekcji możecie więcej przeczytać tutaj.
Shlomo Zelinger – historia
Moje tłumaczenie z materiałów Yad Vashem.
„Rodzina Zelingerów liczyła cztery osoby – ojciec Szlomo, matka Lola i dwoje dzieci – Dina (Danusia), ur. 1931 i Zvi (Heniek), ur. 1933.
Ojciec Szlomo (vel Salomon) prowadził hotel i teatr w tym samym budynku, w którym mieszkała rodzina, przy głównej ulicy miasta Kielce. (przypis od tymrazem.pl – był współwłaścicielem Hotelu Polskiego – w budynku dzisiejszego Teatru im. Stefana Żeromskiego). Gdy wybuchła wojna, Szlomo, który był oficerem wojska polskiego, został powołany do wojska, a Lola z dwójką dzieci została przeszmuglowana przez wuja do miejscowości Labowa, gdzie przebywali do końca 1939 r. Następnie wrócili do Kielc , gdzie ich ojciec czekał na ich powrót.
W 1941 r. utworzono getto w Kielcach, do którego wprowadziła się rodzina Zelingerów. Przedwojenna polska koleżanka ciotki przyniosła im jedzenie, więc warunki były rozsądne. Po likwidacji getta zimą 1942-43 rodzina Zelingerów pozostała w kraju z około 1000 innymi Żydami ponieważ Szlomo pracował w obozie pracy dla Niemców.
W połowie 1943 r., kiedy obóz pracy w Kielcach miał zostać zlikwidowany, Lola wraz z dziećmi uciekła do podkieleckiego miasteczka gdzie mieszkali jako Polacy. Szlomo uciekł do Warszawy, gdzie pracował w polskim podziemiu, „Armii Krajowej”.
W pewnym momencie, ze względu na psoty Zvi (i niechęć rodzin do wzięcia za niego odpowiedzialności), zdecydowano, że powinien dołączyć do ojca w Warszawie. Po okresie ukrywania się u polskich rodzin poza Warszawą, wrócił do Szlomo, przed powstaniem, latem 1944 roku. Zvi pozostał w mieszkaniu ojca, kiedy Szlomo wyszedł do pracy w podziemiu. W czasie powstania polskiego Szlomo walczył w rejonie Wisły.
Kilka dni po wybuchu powstania, kiedy Szlomo nie wrócił, Zvi zrozumiał, że jego ojciec zginął w walce. Zvi pozostał w domu z pistoletem „Vis Radom”. Zvi uciekł z ludnością Warszawy i przemieszczał się od wsi do wsi, próbując wrócić do Kielc, gdzie rodzina umówiła się wcześniej, że spotkają się pod koniec wojny. Zvi, Lola i ciotka spotkali się ponownie w Kielcach. Dina zginęła na wojnie, kiedy partyzanci podpalili dom, w którym się ukrywała.
Matka, ciocia i Zvi nadal mieszkały w Kielcach, ale po kilku miesiącach, w wyniku kłótni między Zvi a polskim chłopcem, Zvi został wysłany do sierocińca w innym mieście i stamtąd został wysłany na rehabilitację w Karpaty. Wrócił do miasta, dopiero kiedy zaczął studiować. Latem 1946 dowiedział się o pogromie w Kielcach i otrzymał telegram, że z matką wszystko w porządku.
Zvi wyemigrował do Eretz Israel z pomocą organizacji Bericha, podróżując przez Czechosłowację, Austrię i Włochy, aż dotarł do Izraela.”
Kielecka historia pewnego pistoletu…
… to właściwie nie historia przedmiotu a osoby. W Yad Vashem czeka na zainteresowanych ponad 27 tysięcy takich historii! Nie trzeba jednak daleko szukać!
Kielce przed laty zamieszkiwały spore społeczności Żydowskie, Ewnagelickie, a nawet muzułmańskie. Nasz region był ostoją arianizmu, a w Chęcinach mieszkała społeczność Szkocka. Jeżeli poszukacie to znajdziecie bardzo dużo informacji o ludziach, po których dzisiaj zostały wspomnienia, miejsca i przedmioty, a w pamięci wielu nie istnieją.
Na koniec podam przykład Herszla Zagajskiego i jego rodziny. Dzisiaj nie znani, a kiedyś to właśnie dzięki nim kamieniołomy Wietrznia zaczęły się rozwijać i dawać miejsca pracy ogromnym ilościom Kielczan. To też ta rodzina postawiła piękną kamienicę przy ul. Słowackiego wraz z prywatnym domem modlitwy w podwórzu. Dzisiaj dom modlitwy przeniesiony został na cmentarz żydowski, kamienica popada w ruinę po bankructwie dewelopera, a Wietrznia cieszy się nadal zainteresowaniem, ale nie jako kopalnia, a niezwykły rezerwat z Centrum Geoedukacji!
Kielecka historia pewnego pistoletu to tylko początek i inspiracja do odkrywania tego co nas otacza! :)