Udostępnij
Najlepsze pizza w Kielcach mówili… Pizzę lubię, więc trzeba było to sprawdzić. „Pieprz i bazylia” znajduje się przy Placu Wolności – tuż obok Muzeum Zabawek i Zabawy. Lokal nie oferuje dostawy – ma to swoje plusy, ponieważ pizza nie zdąży się „uparować” w pudełku. Pomimo niskiej temperatury na zewnątrz postanowiliśmy ich odwiedzić.
Jeżeli chodzi o wnętrze lokalu, to od razu rzuca się w oczy informacja o piecu opalanym drewnem. Sam wystrój wydał mi się pasujący do pizzeri. Stonowane kolory, ramy ze zdjęciami pizzy i drewniane meble. Usiedliśmy przy stoliku i czar prysł. Może to kwestia mojego nie zrozumienia „sztuki”, a może jest to po prostu brzydkie. Chodzi o ścianę po prawej stronie od wejścia. Pokryta jest ona różnego rodzaju podpisami i napisami poprzedzielanymi „kredkowymi bazgrołami”. Może są to ślady ludzi, którzy ten lokal odwiedzili, natomiast mi kojarzy się to albo z przedszkolem z niegrzecznymi dziećmi i brakiem wychowawcy albo ubikacją w podrzędnym klubie.
Coś, czego nie rozumiem
Nie przyszedłem tam jednak podziwiać aranżacji wnętrza. Przejdźmy do pizzy. Zamówiliśmy pizzę o wdzięcznej nazwie „Plac Wolności”. Była to margherita z 4 dowolnymi składnikami. My zdecydowaliśmy się na czosnek, szpinak, szynkę i czarne oliwki. Wybór padł na dużą (46 cm), która kosztowała 30 zł. Przy herbacie czekaliśmy na pizzę mniej niż 15 minut. Na każdym stole stała oliwa, młynki z pieprzem i solą oraz pudełka z chusteczkami (mogłyby być one w ładniejszych, nie sklepowych opakowaniach). Na pierwszy rzut oka pizza wyglądała smacznie. Momentami była mocniej przypieczona, ale to urok pieca i mi to nie przeszkadzało. Ciasto było cienkie i chrupiące. Prawie sztywne. Boki również chrupały, a polane oliwą smakowały jeszcze lepiej. Smaki dobrze się połączyły i dały pożądany efekt.
Lokal „Pieprz i bazylia” znajduje się od dzisiaj w czołówce moich ulubionych pizzerii. Bardziej jest porównywalna do „Roadway” niż do „Pod Trójką”. Ciasto jest na tyle cienkie, że smaki tego, co jest na wierzchu przechodzą na pierwszy plan. Muszę spróbować innych kombinacji. Również takich, które można porównać z moimi ulubionymi pizzami z „Pod Trójką” (bez sosu pomidorowego). Będąc jednak w tych okolicach w zimowej porze „Pieprz i bazylia” wygrywa ilością miejsc siedzących.