Udostępnij
Wielokrotnie już zastanawiałem się gdzie w Kielcach zabrać kogoś, aby mógł skosztować polskiej kuchni. Jest Literatka, ale tam bardziej płyny wysokoprocentowe, jest Zalewajka, ale godziny otwarcia są jeszcze przeze mnie nie zgłębione. Z radością przyjąłem wiadomość o nowym lokalu, który w kuchni polskiej ma się specjalizować. Znajduje się na Placu Wolności (w miejscu dawnego Si Senior) i nazywa się Restauracja Kielecka – nazwa zobowiązuje więc postanowiłem lokal sprawdzić.
Pierwszym plusem miejsca jest to, że jeszcze przed wielkim otwarciem działają sobie po cichu, aby dograć szczegóły związane z kartą, obsługą i wystrojem. Dobry krok, dzięki któremu chociaż w pewnym stopniu unikną spektakularnych wpadek na otwarciu.
Wnętrze utrzymane jest w kremowej tonacji. Na ścianach wiszą zdjęcia z Kielc. Odsłaniają się także często kamienie. Aktualnie lokal zajmuje dwie sale, ale w cieplejsze miesiące dojdzie jeszcze do tego ogródek.
Karta nie jest rozbudowana. My zdecydowaliśmy się na przystawkę, danie główne i deser dla każdego. W zamówieniu pojawiły się tatar, zupa, pierogi, kurczak, lody i sernik.
Wieczór rozpocząłem od tatara (22 zł). Podany był z przepiórczym jajkiem i świeżym pieczywem. Wśród dodatków była musztarda kielecka, chrzan kielecki, marynowane kurki, cebula, ogórek i masło. Po wymieszaniu był bardzo dobry w smaku, a porcja spora. Jedyną rzeczą, którą bym poprawił to możliwość posiekania kurek. Drugą przystawką była zupa (8 zł). Był to krem z białych warzyw z chipsami z wędzonki. Zamawiając ją spodziewałem się w smaku dużej ilości kalafiora, ale myliłem się. Smak był stonowany i interesujący.
Pierwszym daniem głównym, były pierogi z serem, kaszą i lubczykiem (18 zł). Danie wybrane było dla Doroty. Jak to powiedziała – były to jedne z najlepszych pierogów jakie jadła w życiu. Kasza i ser współgrały ze sobą idealnie. Później przyszedł czas na kurczaka z karmelizowanymi śliwkami i szpinakowymi kopytkami (28 zł). Zadowolił on moje podniebienie. Karmelizowane śliwki z grillowanym kurczakiem pasują idealnie, a szpinakowe kopytka podkreślają jeszcze całość.
Na deser zdecydowaliśmy się na domowy sernik (12 zł) i smażone lody (10 zł). Sernik był mocno serowy. U mnie ma plusa za obecność w środku skórki pomarańczowej. Jeżeli chodzi o smażone lody to w Kielcach jeszcze ich nie spotkałem. Jak sama nazwa wskazuje są to normalne lody w cieście kokosowym, które są usmażone (smażenie nie trwa długo, aby środek pozostał zamrożony). Były smaczne – połączenie smażonego ciasta i lodów mi bardzo odpowiada.
Jak zawsze przy starcie nowego miejsca jest kilka elementów, które można by usprawnić. Mi osobiście zabrakło serwetek na stole i chyba było to jedyne, oprócz posiekania kurek niedociągnięcie. Restauracja Kielecka ma potencjał!
Myślę, że otwarcie lokalu dobrze wpłynie na nasz lokalny rynek, ponieważ wskoczył on u mnie od razu na wysoką pozycję wśród kieleckich restauracji. Nie jest to kolejne miejsce na codzienny obiad (ceny nie są niskie, ale też nie wysokie) warto jednak od czasu do czasu je odwiedzić. Smaczna kuchnia i przyjemne wnętrza zachęcają do wizyty.