Udostępnij
Kilka lat temu, myśląc w Kielcach o naleśnikach przychodziło na myśl jedno miejsce – Bar Ludwik. Oprócz wspomnianych przysmaków zjeść tam można było sporo dobrych rzeczy obiadowych i sałatek. Wystrój i obsługa zatrzymała się w czasie kilka lat wcześniej, ale klimat przypominający bary mleczne i niskie ceny zachęcały do odwiedzania.
Budynek, w którym Bar Ludwik się znajdował został wyburzony pod budowę nowego. Po nie krótkiej przerwie Ludwik wrócił w nowej odsłonie. Zmienił się wystrój, częściowo obsługa i oferowane posiłki. Aktualnie nazywa się Ludwik XXI, a prezentuje się dość nowocześnie.
Wystrój futurystyczny utrzymany w jasnych barwach. Krzesła odcinają się od jasnych kolorów i są jaskrawe i plastikowe. Na wyższym poziomie na ścianie jest tapeta z łyżkami z przyprawami. W tle leciała muzyka, co jest poprawą w porównaniu z naszą poprzednią wizytą (wtedy panowała niezręczna cisza).
Żeby spróbować jak największej ilości dań zamówiliśmy co innego. Na pierwszy ogień poszedł żurek i chłodnik litewski, na drugie danie klopsiki z sosem, ziemniakami i surówką oraz filet z kurczaka w słoneczniku z frytkami i surówką. Na deser zamówiliśmy naleśniki z serem. Nie licząc frytek, które musiały się usmażyć zamówienie dostaliśmy od razu.
Zacznijmy od zup. Żurek w smaku był ok, ale lekko tłusty. Chłodnik mi smakował. Jadłem w życiu lepsze, ale zły nie był. Kosztował 5,1 zł. Zachęceni zupami przeszliśmy do drugiego dania. Kiedyś Ludwik znany był z różnego rodzaju surówek. Nowy lokal ma ich szeroki wybór. My wybraliśmy marchewkę z brzoskwiniami. Byłą bardzo smaczna, a kosztowała 3,38 zł za porcję. Pierwszy zestaw oprócz surówki zawierał młode, gotowane ziemniaki i klopsiki z sosem (6 sztuk). Ziemniaki jak to ziemniaki. Klopsiki nie były za dobre. Albo mięso było za drobno zmielone, albo ilość bułki przewyższyła ilość mięsa (klopsiki 6 zł, ziemniaki 3 zł, sos 1,5 zł). Jeżeli chodzi o drugi zestaw to frytek było 150 gram i były świeżo usmażone. Niestety nie dopatrzyłem się nigdzie soli. Filet był niewielki i miał sporo panierki, ale był smaczny (frytki 3,5 zł, filet w słoneczniku 6,8 zł). Na deser wzięliśmy naleśniki. Przypominają te ze „starego” Ludwika. Kosztują 7,5 zł. W tej cenie dostajemy dwa naleśniki z serem polane truskawkową i czekoladową polewą oraz porcją bitej śmietany.
Ogólnie rzecz biorąc ceny poszły w górę, ale nie są kosmiczne. Wizualnie nie ma już śladów baru mlecznego, ale na talerzu można je znaleźć. Jedzenie jest „domowe”, a ceny uczciwe. Za dwudaniowy obiad dla dwóch osób i porcję naleśników zapłaciłem 35 zł.
Jeżeli szukacie miejsca na obiad to Bar Ludwik poleca się!