Udostępnij
Imponująca budowla otoczona ze wszystkich stron wodą jest widoczna z daleka. Dziś odrestaurowany pałac Moritzburg zachęca zwiedzających do odkrywania zadziwiających wnętrz i podziwiania pięknej okolicy. Co ciekawe, znajdziemy tu także akcenty polskie.
Położenie i zwiedzanie
Pałac Moritzburg znajduje się w miejscowości o tej samej nazwie, ok. 17 km na północ od Drezna i ok. 100 km na zachód od granicy naszego Państwa. Budowla stoi na sztucznej wyspie na jeziorze Schlossteich.
Na teren pałacu wstęp jest bezpłatny, ale aby zwiedzić wystawy należy już kupić bilet (8 EUR normalny i 6,5 EUR ulgowy). Aktualne informacje znajdziecie na stronie pałacu. Ubikacja w pałacu na parterze jest bezpłatna, jednak nie łatwo jest do niej trafić ;).
Myśliwska posiadłość Wettynów
Budowę pałacu Moritzburg zlecił w 1542 roku ówczesny władca Saksonii, książę Maurycy Wettyn (Maurycy Saski, Moritz von Sachsen). Pierwotnie budowla była renesansowym pałacem myśliwskim. Maurycy, który zmarł w wieku 32 lat w wyniku odniesionych ran w jednej z bitew, nie pozostawił po sobie dziedzica (miał córkę i syna, który niestety nie dożył nawet swoich pierwszych urodzin). Władzę przejął po nim jego brat – August. Posiadłość należała do rodu Wettynów przez wiele kolejnych pokoleń, jednak czasy swojej największej świetności przeżywała dopiero, kiedy do władzy doszedł prapraprawnuk Augusta – jego imiennik August II Mocny, król Polski. Zlecił on przebudowę pałacu w stylu barokowym. Miał być on godnym miejscem na organizowane przez króla liczne i huczne przyjęcia i polowania. Powstało ponad 200 bogato urządzonych komnat i 7 okazałych sal. Wnętrza wyposażone zostały we wspaniałe meble, które możemy oglądać do dziś. Miłośnicy porcelany mogą podziwiać tu bogatą kolekcję wyrobów z Miśni, ale też z Chin i Japonii – August Mocny był zapalonym kolekcjonerem tych wyrobów.
Patologiczne poroża
Pałac Moritzburg słynie z największych w Europie zbiorów trofeów myśliwskich. Znajduje się tam m. in. bogata kolekcja zniekształconych poroży. Jedno ze znajdujących się tu poroży jelenia szlachetnego uznawane jest za największe na świecie (66 punktów). Pod wiszącymi na ścianach trofeami można zauważyć ozdobne tabliczki z wpisaną oceną punktową wieńców jeleni – chodzi o liczbę rozgałęzień, jakich można się doliczyć na rogach.
Skóra i pióra
Pałac Moritzburg słynie w świecie przede wszystkim z tzw. pokoju z piór. Jest to sypialnia króla, w której zarówno ściany, jak i królewskie łoże ozdobione są tkaninami wykonanymi z bogato barwionych ptasich piór. Podobno w tym celu użyto ich aż 2 miliony. Aż strach pomyśleć, co się działo z biednymi ptakami…
Pióra to jednak nie koniec ekstrawagancji. Wiele pomieszczeń w pałacu ma ściany pokryte kurdybanami – garbowaną, barwioną i bogato zdobioną skórą. Upraszczając, nazywa się je skórzanymi tapetami. Już w pierwszych zwiedzanych pomieszczeniach pałacu Moritzburg możemy obejrzeć wystawę opisującą, jak powstawały te złocone tapety i jak zmieniały się na przestrzeni 300 lat. Wystawa opisuje też prace, jakie konserwatorzy muszą wykonywać, aby ochronić ten zabytek przed dalszym niszczeniem. Podobno można też bezpośrednio przyglądać się restauratorom podczas ich pracy, a także wziąć udział w warsztatach z wytłaczania skóry. Ja nie miałam okazji skorzystać ani z jednej, ani z drugiej propozycji.
Świątynia Diany
August Mocny miał jeszcze ambitniejsze plany związane z rozbudową moritzburgskiego pałacu. Chciał uczynić to miejsce świątynią mitologicznej bogini łowiectwa i przyrody (ale też płodności!) – Diany. W otaczającym pałac parku miały powstać wybiegi z egzotycznymi zwierzętami. Plany niestety nie zostały zrealizowane – przerwała to śmierć króla. Budowa parku nigdy nie została w pełni ukończona. Obecny jego wygląd to efekt prac wykonanych dopiero w XIX wieku. Od 1990 roku trwają prace nad rekonstrukcją terenów zgodnie z założeniami projektów z 1740 roku. Rezydencja stała się jednak z pewnością w pewnym sensie świątynią płodności – legendy głoszą, że w pałacu Moritzburg król August II Mocny miał wdawać się w liczne romanse. Niektóre źródła donoszą, że król mógł mieć z takich przygodnych związków nawet trzystu potomków z kochankami z niemal całej Europy.
Festiwal
Każdego roku (od 1993 roku) na terenie pałacu, i nie tylko, odbywa się muzyczny Festiwal Moritzburg. Jest on uznawany za jeden z wiodących festiwali muzyki kameralnej na świecie. Co roku w sierpniu w tych wyjątkowych wnętrzach można słuchać światowej sławy solistów i wybitnych młodych artystów z całego świata. W dobranych na czas festiwalu zespołach eksperymentują oni i przygotowują swoje aranżacje i interpretacje utworów.
Pałacyk Bażanci
Bażanciarnia, to niewielki ale piękny budynek z charakterystycznym dachem w kształcie kopuły. Znajduje się on co prawda około 2 km od pałacu, należy jednak do całego kompleksu i zdecydowanie warto się do niego przespacerować. Jego budowę rozpoczęto w 1728 roku. Dziś można w nim zobaczyć odnowione unikatowe ściany, ozdobione piórami, słomą, koralikami i haftem. Nieopodal wybudowano także bażanciarnię, w której znajdowało się lęgowisko bażantów przeznaczonych na polowania. Dziś możemy oglądać w pałacyku ciekawe okazy ptaków – ekspozycja jest objęta opieką Drezdeńskiego Muzeum Zoologicznego.
Latarnia morska, miniaturowy port i molo
W pobliżu Pałacyku Bażanciego znajdują się nietypowe dla tego miejsca budowle morskie – latarnia, molo i port. Miały one tworzyć ciekawe tło dla spędzającej tu czas, spacerującej po okolicy i pływającej po stawie szlachty. Były też niezbędnymi elementami odgrywanych tutaj inscenizacji bitew morskich, np. bitwy pod Dardanelami z 1770 roku. Latarnia obecnie jest zamknięta z powodu remontu, ale wcześniej można ją było zwiedzać.
Czeski Kopciuszek
Pałac Moritzburg urzeka swoim urokiem nie tylko turystów. Zachwycił on Václava Vorlíčka – czeskiego reżysera filmowego i scenarzystę, który w 1973 roku nakręcił tu film „Trzy orzeszki dla Kopciuszka”. W scenografii wykorzystano piękne okolice zamku. Pamiątką tego wydarzenia jest wmurowany w schody na tyłach pałacu złoty pantofelek. Każda chętna panna może go spróbować przymierzyć :)
Wildgehege – zwierzęta pod ochroną
Niedaleko pałacu znajduje się też „Dzikie ranczo” – rezerwat dzikich zwierząt. Jego początki sięgają roku 1580, kiedy to służył jako zaplecze dla kuchni pałacowej. Była to swoista spiżarnia żywej dziczyzny przeznaczonej na pałacowe stoły. Dziś na 43 ha lasów można oglądać ok. 30 gatunków rożnych zwierząt, w tym jelenie, daniele, łosie, muflony, rysie, żbiki, dziki czy wilki. Zwierzęta te dziś cieszą jedynie oczy, a nie podniebienia gości.
Burgery Maurycego
W pałacu Moritzburg znajduje się restauracja – Moritzburger, czynna codziennie od 10.00. Jest ona wysoko oceniana na Tripadvisor. Rozpiętość cen została określona na 42 zł – 85 zł. Poza daniami obiadowymi serwują również kawę i ciasta, więc warto zrobić sobie przerwę na odpoczynek w zamkowych wnętrzach.
Czy warto?
Patrząc z dystansem i nieco generalizując, to zamek Moritzburg jest przepełniony martwymi zwierzętami – poroża jeleni, skóra bydlęca i pióra biednych ptaków znajdują się w mniejszym lub większym stopniu chyba na każdej ścianie we wnętrzach. Wchodząc do kolejnych pomieszczeń niemal czuć w powietrzu charakterystyczny zapach wyprawionej skóry, który jest wyczuwalny nadal, nawet po kilku stuleciach. Na pewno nie jest to miejsce dla zagorzałych wegetarian i wegan, miłośników zwierząt, obrońców ich praw i tych, co z zabijaniem naszych „braci mniejszych” nie mogą się pogodzić. O etyce zachowań XVIII-wiecznej szlachty nie ma co rozprawiać, bo napisano już o tym wiele opasłych tomów. Ja jednak uważam, że warto to miejsce odwiedzić, obejrzeć to, co historia dla nas ocaliła, wyrobić sobie swoją opinię na temat piękna lub brzydoty najsłynniejszych elementów wyposażenia wnętrz i wyciągnąć własne wnioski.
Dla ciekawych, jeszcze kilka zdjęć :)