Udostępnij
O zimowej odsłonie Gdańska już Wam kiedyś pisałem. Postanowiłem odwiedzić to miasto także w wersji wakacyjnej. Nie był to pobyt długi, ale zdecydowanie intensywny. Jak spędziliśmy weekend nad zatoką?
Grzechem byłoby nie skorzystać z zaproszenia hotelu Novotel Gdańsk Centrum, więc spakowaliśmy się w samochód całą trójką i wyruszyliśmy w drogę. Podczas naszego pobytu w Gdańsku odbywało się sporo wydarzeń. Największym z nich był rozpoczynający się właśnie Jarmark Dominikański. Mnie zależało jeszcze na odwiedzeniu odbywającego się w Gdyni spotkania blogerów Seeblogggers.
O Seebloggers będzie osobny tekst, ale warto wspomnieć, że w imprezie wzięło udział prawie 100o osób. Byli blogerzy z całej Polski, a wśród partnerów też była grupa Accor. Stoisko, gdzie można było zrobić zdjęcie w „makiecie” łóżka hotelowego było ciekawe, i ludzie zdjęcia sobie robili chętnie. W końcu i nagrody za to można było wygrać ciekawe. Impreza odbywała się w Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym w Gdyni. Z hotelu spacer Starym Miastem, a dalej SKM.
Przyjechaliśmy wcześnie rano i zostawiliśmy samochód pod hotelem. Ja wyruszyłem na Seebloggers, a dziewczyny na zwiedzanie. Pogoda nie była rewelacyjna. Chwile słońca przerywane były ulewnym deszczem. Sobotnie popołudnie poświęciliśmy na spacery po Starym Mieście i oglądanie straganów Jarmarku Dominikańskiego. Hotel położony jest na Wyspie Spichrzów, więc na Długi Targ i nad Motławę idzie się dosłownie 2 minuty. Wieczorem wrócił deszcz, więc spędziliśmy go oglądając telewizję w hotelu. Na szczęście było MiniMini więc wszyscy byli zadowoleni. Miłym zaskoczeniem był ekspres do kawy na wyposażeniu pokoju wraz z zapasem kapsułek. Dzięki niemu była szansa wytrwać kilka godzin dłużej.
Jarmark Dominikański
Właściwie nazywa się Jarmarkiem św. Dominika i jest bardzo ciekawym wydarzeniem. Byłem na nim kilkanaście lat temu i przez ten czas zmienił się trochę. Odbywa się on w Gdańsku od 1260 roku. Wśród wielu stoisk możemy trafić na ciekawe perełki z rękodziełem, czy lokalną i egzotyczną żywnością. Podobnie niestety, jak w Kielcach i innych miastach, zdarzają się też stoiska z tandetą. Oprócz straganów jarmarkowi towarzyszy mnóstwo imprez (koncerty, wystawy, gry, itp).
Niedzielę poświęciliśmy na poznawanie Gdańska od innej strony. Pierwszy raz byliśmy tam z dzieckiem. Zjedliśmy śniadanie (swoją drogą za możliwość zrobienia gofrów o poranku hotel ma ogromnego plusa) i wyruszyliśmy. Pierwszym punktem na naszej trasie było Gdańskie ZOO. Oddalone od centrum o kilka kilometrów, ale postanowiliśmy wykorzystać okazję, żeby Zuzia zobaczyła, niektóre ze zwierząt, które zna tylko z książek. Swoją drogą ZOO w Gdańsku było pierwszym w życiu (podobno), w którym ja byłem podczas wycieczki z rodzicami nad morze. Bilet wstępu kosztuje 25 zł, ale musicie się liczyć także z opłatą za parking przy ZOO (2,10 zł/h) i za toaletę na jego terenie (2 zł od osoby). Od parkingu do bramy wejściowej dzieli nas kilkaset metrów. Idąc w tym kierunku spotkaliśmy premier Ewę Kopacz, która jeśli chodzi o ilość zdjęć, robiła konkurencję mieszkańcom ZOO. Nam najbardziej zależało, żeby pokazać Zuzi jak najwięcej zwierzaków. Odwiedziliśmy słonie, małpy, hipopotamy, zebry, żyrafy, kangury, tygrysy, rysia, geparda i wiele innych. Na koniec pozostawiliśmy sobie mini-ZOO. Miejsce dodatkowo płatne (2 zł za dziecko, ale opiekunowie gratis). Można w nim było pogłaskać i nakarmić kozy oraz zobaczyć inne udomowione zwierzęta z bliska. Na terenie ZOO oprócz samych zwierząt znajduje się również sporo egzotycznych drzew. Szkoda, że tylko nieliczne są podpisane, bo wtedy i fani botaniki byliby uradowani. Będąc w ZOO skorzystajcie też z okazji i odwiedźcie położoną bardzo blisko Katedrę w Gdańsku-Oliwie. Warto posłuchać organów, które rozsławiły to miejsce.
Gdańsk jest dobrą bazą wypadową, więc korzystając z tego postanowiliśmy również odwiedzić na chwilę Sopot. Ja nie jestem jego fanem, ale na pewno znany w całej Polsce „Monciak” (deptak – ul. Monte Casino) ma swoich wielbicieli. Jeżeli szukacie morza i plaży w Gdańsku, to wybierzcie się na Stogi. Z hotelu możecie wyruszyć samochodem, abo tramwajem odjeżdżającym prawie sprzed obiektu. Plaża na Stogach dla mnie ma jeszcze jedną ukrytą zaletę. Właściwie to nie sama plaża a otaczające ją lasy. Spacerując leśnymi ścieżkami możecie znaleźć sporo bursztynu. Niestety są to ślady po nielegalnym jego wydobyciu za pomocą pomp, ale satysfakcja ze znalezienia jest spora. Jeszcze jedną atrakcją, którą my już mamy za sobą więc tym razem nie skorzystaliśmy są rejsy statkami. Zarówno te dalsze jak i bliższe dostarczają dużym i małym sporo emocji. Z tych najbardziej klasycznych to chyba rejs na Westerplatte. Miejsce robi duże wrażenie, a statki mają początek swojej trasy bardzo blisko hotelu.
W niedzielę jeszcze sporo drogi było przed nami dlatego wyruszyliśmy po południu w dalsza trasę. Fajną propozycją hotelu jest możliwość niedzielnego wymeldowania się do godziny 17, a nie w godzinach dopołudniowych. Daje to kolejne kilka godzin na zwiedzanie. Przez chęć zobaczenia jak najwięcej nie zdążyłem zajrzeć do hotelowej strefy zabawy gdzie czekały konsole i gry ;)
Gdańsk lubię bardzo. Na pewno jeszcze go odwiedzę. Jest dobrą bazą wypadową na wyjazdy po okolicy, ale spacery uliczkami starego miasta również zadowolą nawet najbardziej wymagających.
Długi Targ
Długi Targ raz jeszcze
Jest i Neptun
Nasz pokój
Mega bęben na Długim Targu
Motława i Sołdek
Nie udało się spróbować, trzeba będzie następnym razem
Długi Targ
Gofry uczyniły dzień piękniejszym
Była też rybka
Coś co zapamiętam na długo – robienie gofrów na śniadanie
Sopot
Pochmurny, ale piękny Bałtyk