Udostępnij
Po ostatniej dość spektakularnej sernikowej katastrofie postanowiliśmy się zrehabilitować i zrobić coś nowego i ciekawego. Zaryzykowaliśmy znów i zrobiliśmy sernik w paski, ale tym razem dwu smakowy i łatwy do przygotowania.
Do zrobienia ciasta potrzebne będą dwie miski, trzepaczka i tortownica oraz:
- 5 jajek
- 3/4 szklanki cukru
- pół kg mielonego twarogu
- pół kg serka mascarpone
- 2 budynie: czekoladowy (ciemny) i śmietankowy lub waniliowy (jasny)
- 1 płaska łyżka skrobi ziemniaczanej
- 2-3 łyżki kakao
Polewę możecie wykorzystać gotową ale zdecydowanie lepsza będzie taka z prawdziwej czekolady. Wystarczy rozpuścić w kąpieli wodnej 150 g gorzkiej czekolady, dodać 3 łyżki mleka i łyżkę masła. Wymieszane składniki rozprowadzamy na wystudzonym cieście i gotowe.
Przepis wygląda na prosty (nie używamy miksera) i szybki, i taki w rzeczywistości jest. Szybkość dotyczy wykonania, ale niestety trzeba cierpliwie czekać na degustację, bo pieczenie i chłodzenie trochę jednak trwa. Zaczynamy od zrobienia podstawowej masy, czyli do miski wkładamy serki, dodajemy cukier oraz 4 jajka i jedno żółtko (pozostałe białko już nam nie będzie potrzebne). Wszystkie składniki delikatnie mieszamy trzepaczką. Połowę masy przelewamy do drugiej miski. Do pierwszej miski dodajemy jasny budyń i płaską łyżkę skrobi ziemniaczanej, a do drugiej – budyń czekoladowy i kakao. Ciasto gotowe.
Nastawiamy piekarnik na 180 stopni C, żeby się już nagrzewał. Na najniższy poziom piekarnika wsuwamy blachę wypełnioną wodą. Tortownicę wykładamy papierem do pieczenia i zaczynamy wyczarowywać paski:) . Najpierw wylewamy na środek tortownicy 3 łyżki ciasta ciemnego, na to znów na środek 3 łyżki ciasta jasnego i powtarzamy te czynności aż do wyczerpania materiału.
Tortownicę z ciastem wkładamy do nagrzanego już piekarnika. Po 10 minutach zmniejszamy temperaturę do 150 stopni C i przykrywamy ciasto folią aluminiową (błyszczącą stroną na zewnątrz). Pieczemy jeszcze przez 1 godzinę. Po upływie tego czasu wyłączamy piekarnik i uchylamy delikatnie drzwiczki, ale nie wyjmujemy ciasta aż do ostygnięcia. Zimne ciasto wkładamy do lodówki na kilka godzin.
Polane przygotowaną wcześniej polewą (patrz wyżej:)) i udekorowane według uznania (w naszym przypadku różowym cukrem i płatkami białej czekolady) wstawiamy znów na chwile do lodówki. Gdy tylko polewa stężeje można wreszcie zająć się tą najprzyjemniejszą czynnością. I tu niestety pojawia się problem – ciasto znika równie szybko, jak się je robi… :)