Udostępnij
Jak już pewnie zauważyliście, staram się poznawać regiony poprzez poznawanie ich kuchni. Będąc na Podlasiu, a właściwie na Suwalszczyźnie również skusiłem się na kilka produktów/dań, które promowane były jako dania lokalne.
Nie będę opisywał lokali, gdzie je jadłem, ponieważ dania pochodzą z różnych. Powiem jedynie, że rejony tamte po sezonie przechodzą w stan snu zimowego i nie łatwo znaleźć coś dobrego. Atmosferę pogarszał także padający deszcz i temperatura w okolicach 5 stopni.
Pierwszą rzeczą, którą udało mi się znaleźć w sklepie, a nigdy wcześniej nie widziałem były jagodzianki z bitą śmietaną. Klasyczna bułka z jagodami, która po upieczeniu została przecięta i wypełniona bitą śmietaną. W smaku przypominała trochę pączka. Ta, którą ja kupiłem nie byłą do końca świeża. Świeżo po upieczeniu musiała być bardzo smaczna.
Nie samą bułką jednak człowiek żyje. Przyszedł też czas na dania konkretniejsze. Wśród wielu dań kilka oznaczone było jako produkty regionalne. Zacząłem od babki ziemniaczanej. Podawana byłą z surówką. Pani zapewniała, ze była świeżo pieczona. Kosztowała niecałe 7 zł, a w smaku byłą rewelacyjna. Później skusiłem się także na kibina. Ten pieczony pieróg jest przysmakiem kuchni karaimów, a popularny jest zarówno w Polsce jak i na Litwie czy Białorusi. Ten, który zamówiłem mnie osobiście nie urzekł, wydaje mi się, że mikrofalówka poszła w ruch. Później przyszedł czas na placki ziemniaczane z sosem kurkowym. Za danie to zapłaciłem około 10 zł. Placki były świeżo smażone a sos był smaczny, ale za mało słony. Na zakończenie śledź po augustowsku. Według zapewnień obsługi robiony na miejscu – zły nie był.
Kuchnia Podlasia nawiązuje i często nakłada się z kuchnią litewską i białoruską. Idea dań jest podobna, różnią się detalami. Jest to kuchnia oparta głównie o ziemniaki przez co jest bardzo sycąca.