Udostępnij
Kuchnia tajska przez wiele lat była w Kielcach mało znana i nieodkryta. Niedawno odbyło się otwarcie pierwszego lokalu z tym rodzajem kuchni, a kilka miesięcy później mamy już dwa. Dzisiaj zapraszam Was na relację z wizyty w Bangkok Kitchen.
Pierwszym lokalem jest ThaiKha znajdujący się przy ul. Paderewskiego, a tekst o nim znajdziecie tutaj.
Bangkok Kitchen znajduje się przy ul. Warszawskiej 23a/16 – w pawilonach przy Domu Rzemiosła. Otwarcie lokalu nastąpiło 8. lipca 2019. W lokalu znajdują się cztery miejsca plus kilka krzeseł w ogródku. Już na pierwszy rzut oka widać, że nastawiony jest on na jedzenie na wynos i dowozy (planowane). Zamawiając danie możemy obserwować jak tajscy szefowie kuchni przygotowują nasze dania. Zgodnie z tym, czego udało mi sie dowiedzieć, kucharze pochodzą naprawdę z Tajlandii, gdzie od wielu lat pracowali w gastronomii.
Podczas naszej wizyty zdecydowaliśmy się na:
- Fish cake (4 szt.) – tajskie placuszki rybne z dodatkiem czerwonej pasty curry oraz tajskich przypraw ze słodkim sosem chilli oraz plastrami ogórka (11 zł)
- Satay (4 szt.) – szaszłyki z kurczaka marynowane w mleku kokosowym oraz kurkumie, podawane z sosem orzechowym (11 zł)
- Pad Thai – smażony makaron z woka z kurczakiem, jajkiem, kiełkami fasoli, pastą tamaryndową i sosem rybnym (18 zł)
- Green Curry – tajski zielony sos curry z dodatkiem mleka kokosowego, bazylii, tajskich ziół, bambusa oraz papryki (25 zł)
- Tom Yum – narodowa zupa tajska na bazie pasty chili oraz tajskich ziół z kurczakiem (15 zł)
- Thai Jasmine Rice (6 zł) – tajski ryż jaśminowy (do Green Curry)
Placuszki rybne były ciekawe, lekko ostre ale dobre. Były zrobione z dokładnie zmielonej ryby o nieco dziwnej konsystencji. Nie będzie to moje ulubione danie, ale smakowało dobrze. Jeżeli chodzi o szaszłyki Satay, to były dobre i jako jedyne danie, nie były ostre, wiec nadały się idealnie dla Zuzi. Sos orzechowy był bardzo smaczny, z kawałkami orzechów.
Jeżeli chodzi o dania główne, to zdecydowaliśmy się na Pad Thai z kurczakiem – smaczny, lekko kwaskowy, ale i słodkawy. Oprócz makaronu, kiełki z fasoli, chilli i orzeszki. Bardzo dobry Pad Thai, do którego na pewno jeszcze wrócimy. Drugim zamówionym daniem głównym była zupa Tom Yum. Gęsta, kwaskowa i pikantna. W środku zgodnie z zamówieniem znalazł się kurczak, a oprócz niego grzyby, warzywa, galangal i liście kafiru. Bardzo smaczna i sycąca, raczej łagodna w smaku. Na koniec zjedliśmy także Green Curry. Było mocno kokosowe i pikantne – najostrzejsze danie ze wszystkich. Nie znalazłem w środku bambusa, ale w smaku było dobre. Do curry dokupić trzeba ryż, bo samym się nie najecie.
Ogólnie lokal nadaje się idealnie do wzięcia dania na wynos lub zamówienia go do domu. Aktualnie (możliwe, że docelowo też) jemy z plastikowym pojemników, co jest mało przyjemne. Plusem są drewniane sztućce, które delikatnie równoważą taką ilość plastiku. Podczas naszej wizyty składników w daniach było sporo i wydawały się być dobrej jakości, a zapachy dobiegające z kuchni zachęcały do zjedzenia. Myślę, że pierwszy dzień zaskoczył obsługę, bo wydawała się byż lekko zagubioną, ale jak na pierwszy dzień, to poszło i tak całkiem sprawnie.