Udostępnij
Dawno dawno temu, w Galerii Echo był pewien lokal. Restauracja ta zniknęła, a w jej miejsce rok temu pojawił się Burg… John Burg. Ciekawie urządzony zapowiadał się dobrze. Odwiedzałem go kilkukrotnie, a dzisiaj przyszedł czas na wizytę urodzinową.
John Burg jest lokalem kieleckim, ale nie ustępuje ( a nawet czasem prześciga) lokale sieciowe i te, które jeszcze kilka lat temu dyktowały trendy. Co go wyróżnia? Po pierwsze to używanie wołowiny rasy Black Angus, a po drugie, które powinno w sumie być pierwsze to smaczna i chrupiąca bułka bijąca na głowę większość bułek w Polsce.
Wróćmy jednak do urodzin. W związku z nimi restauracja przewidziała wiele atrakcji. U mnie oczywiście zaplusowała na początku wysłanym zaproszeniem (w końcu każdy lubi być doceniony;)). W ofercie urodzinowej znalazło się 100 burgerów po 1 zł oraz kilka innych dań w obniżonych cenach.
Ja skusiłem się na burgera, stek siekany, skrzydełka oraz lemoniadę pietruszkowo-kiwi. Wszystkie z dań były smaczne. Gdybym miał wskazać najmniej ciekawe to były by to skrzydełka. Nie były złe, ale ja ogólnie za nimi nie przepadam. Fana wingsów myślę, że by nie zawiodły. Daniom towarzyszyły frytki stekowe.
Oprócz tego, w czym John Burg się specjalizuje znalazło się także miejsce na atrybuty urodzinowe. Był tort Tiramisu w barwach lokalu i muffinki. Jak przystało na urodziny były też prezenty. Role jednak się odwróciły i to ja otrzymałem jubileuszowy kubek i smycz z limitowanej edycji :)
Najedzony i zadowolony wróciłem do domu :) John, najlepsze życzenia! Nie zwalniaj tempa i obyś dorobił się potomstwa w innych miastach :)