Udostępnij
Rynek w Kielcach przeżywa swoje pięć minut głównie w lato, gdy ogródki tętnią życiem do późnych godzin nocnych albo i nawet rannych. Są na nim jednak lokale, które przez cały rok działają i utrzymują poziom. Postanowiłem sprawdzić czy Rockabilly ze swoimi lunchami się do tej grupy zalicza.
Rockabilly Steakhouse & Whisky Bar znajduje się na północnej ścianie Rynku i graniczy z Rozmarynem, a przez sufit z klubem Maska. Mi miejsce to kojarzyło się najczęściej z burgerami lub spożywaniem artykułów płynnych. O jednej z moich wizyt możecie przeczytać tutaj. Lokal oferuje jednak także lunche (nawet z dowozem) więc postanowiłem im się przyjrzeć.
W tym tygodniu w ofercie były:
Przystawka
-Carpaccio z buraka z rukolą i serem feta
-Krem z brokuła z prażonym slonecznikiem
Danie główne
-Potrawka z kurczaka z porem i ryżem
-Dorsz z sosem maślanym beurre blanc, pure ziemniaczane i szpinak śmietanowo-czosnkowy
-Penne z sosem serowym, pomidorami i pietruszką
Deser
-Tarta waniliowa z brzoskwinią
-Panna Cotta pomarańczowa z gorzką czekoladą
Ja zdecydowałem się na dania pogrubione, a za całość z kawą zapłaciłem 28 zł. Zacząłem od szybkiego espresso na pobudzenie apetytu. Następnie pojawiła się przystawka. Carpaccio z buraka to danie coraz popularniejsze. To było smaczne, a ser był dobrej jakości. Może ciut więcej dressingu bym dał na talerz bo był naprawdę fajny. Jeżeli chodzi o danie główne to również zjadłem całe. Sama ryba mogła by chwilę krócej być poddawana obróbce termicznej, ale w smaku była w porządku. Sos beurre blance przeznaczony jest do dań rybnych więc pasował do całości dobrze, a maślane pure i czosnkowy szpinak domykały dobrze całą kompozycję. Dodatkiem były mikro kiełki buraka. Wniosły wizualnie sporo w talerz, ale smakowo nie. Na koniec pozostał deser. Panna cotta była rześka i pomarańczowa. Mocno gorzka czekolada fajnie kontrastowała, a plasterek świeżej pomarańczy dodawał jeszcze więcej świeżości. Malutki minus, że czekolada gorzka skleiła się w jeden kawałek, i ciężko było mieć jej kawałek w każdym kęsie panna cotty. Deser bardzo miły.
Ogólnie Rockabilly mało mi się kojarzyło z restauracją. W mojej głowie siedział obraz miejsca, gdzie możemy zjeść wspomnianego już burgera i napić się milionów rodzajów whisky. Lunchem jednak jestem mile zaskoczony. Ciekawe czy w dowozie również smakuje tak dobrze!