Udostępnij
Promenada Solna rozwija się kulinarnie. Z miejsca, które obfitowało w krzaki, miasteczko ruchu, w którym nie było ruchu i lokalny, alkoholowy koloryt zmieniła się nie do poznania. W kolejnych lokalach puste przestrzenie wypełniane są miejscami, które z założenia mają tętnić życiem. Cieszy fakt, że miejsca te powiązane są z jedzeniem tak jak Solna 12.
Najnowszym miejscem, otwartym wczoraj jest Solna 12 Restaurant & Wine Bar. Moją ciekawość wzmógł fakt, że właścicielem jest Karol Bielecki – piłkarz ręczny Vive Targi Kielce i reprezentacji Polski. Przed otwarciem lokal owiany był mgłą tajemnicy. Musiałem więc go odwiedzić.
Samo miejsce nie jest duże, ale przestronne. Lada dzień powiększone będzie o ogródek. Jeżeli będzie lokalu szukać to dobrym punktem orientacyjnym jest nowy mostek na Silnicy pomiędzy Sienkiewicza a Solną. Wnętrze utrzymane jest w ciemnym, ale eleganckim klimacie. Duże okna wpuszczają do środka sporo światła Po wejściu trafiamy na bar. Po prawej stronie stoliki wysokie, a po lewej klasyczne. Ciekawą rzeczą jest półotwarta kuchni gdzie można spojrzeć na przygotowywanie potrawy. Szef kuchni pochodzi z Wrocławia. Urzekła go ilość lokalnych składników jakimi dysponuje nasz region i to właśnie na nich skupia swoje menu.
Lokal nie jest tani, ale moim zdaniem wypełnia lukę w Kielcach pomiędzy lokalami codziennymi, a ekskluzywnymi. Tutaj można zjeść dobrze i nie zbankrutować. Plusem jest to, że po wejściu nie trafiamy na ogólnie panujące „nadęcie”. Nie ma pustych kieliszków czekających na bogatego klienta, ani sztywnych kelnerów. Karta nie jest bardzo rozbudowana. Oferuje startery, dania główne i desery. Do tego spory wybór napojów i jeszcze większy win z całego świata.
W związku z tym, że nie byłem głodny skusiłem się na zupę i deser. Wybór padł na chłodnik litewski z jajem zielononóżki i oliwą chrzanową oraz sernik jędrzejowski z truskawkami w pieprzu syczuańskim. Na podanie nie czekałem długo. Zupa byłą smaczna wyróżniały się smaki ogórka, koperku, botwinki oraz lekka nuta czosnku. Ciekawym dodatkiem była jogurtowa pianka na wierzchu (smakowała jak bardzo delikatny w smaku i konsystencji ser). Zupa kosztowała 11 zł. Po zupie przyszedł czas na sernik. Przygotowany na bazie sera z Jędrzejowa. Podany z owocami sezonowymi i truskawkowo-pieprzowym sosem. Był dobry. Jak dla mnie sos mógłby mieć więcej pieprzu, ale to tylko moje zdanie bo lubię. Gdyby było go więcej, dla niektórych mogło by być to za dużo. Cena sernika to 12 zł. Karol (właściciel) zajadał stek (mięso pochodzące z Bodzentyna), który wyglądał również smacznie.
Zdecydowanie nie jest to lokal na codzienne obiady, ale ciekawe miejsce, w którym możemy zjeść smacznie i zdrowo. Miły wystrój i ceny na średnim poziomie powodują, że miejsce to staje się ciekawą alternatywą na mniejsze lub większe okazje. Ceny wahają się od 11 zł (chłodnik) do 49 zł (stek z dodatkami). W związku z sezonowością składników menu ma się zmieniać, więc można spodziewać się kolejnych ciekawych pozycji. W aktualnym menu możecie znaleźć m.in. kurczak z sosem agrestowym i glazurowaną marchewką, polędwiczka duszona w wiśniach z młodą kapustą czy filet z kaczki w sosie z żubrówki z musem z pieczonej pietruszki.