Udostępnij
Prawie za każdym razem pogoda nas straszyła gdy tylko zbliżał się kolejny spacer. Również za każdym razem kończyło się to szczęśliwie. Dzisiaj niestety trochę się spóźniła, a słońce wyszło dopiero po spacerze. Poznawaliśmy nasze miasto wyposażeni w parasole i dobre humory.
Dla wszystkich, którzy nie byli polecam krótki opis tego, którędy przebiegała trasa naszego spaceru i co po drodze warto odwiedzić.
Trasę naszą rozpoczęliśmy przed WDK, a właściwie Domem Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Obronnego im. Marszałka Józefa Piłsudskiego. Ten powstały w 1935 roku budynek oferował różnorodne atrakcje sportowe. Od niego prowadziła droga do kompleksu sportowego Stadion. Następnie udaliśmy się Krakowską Rogatką w stronę dawnego browaru Karscha. Minąwszy figurę św. Jana Nepomucena przyjrzeliśmy się budynkowi Wyższego Seminarium Duchownego oraz znajdującemu się prawie na przeciwko domowi Starosty biskupiego znanego bardziej jako dworek Laszczyków. Następnie minęliśmy tablicę poświęconą nauczycielom, którzy zginęli podczas II Wojny Światowej (w tym mój pradziadek Leon Onyszkiewicz). Kolejny przystanek zrobiliśmy obok skweru Żeromskiego, gdzie przypomnieliśmy sobie o jego historii (plac, cerkiew, grób nieznanego żołnierza, współczesny pomnik Państwa Podziemnego). Udając się dalej obok miejsce, gdzie znajdowała się Brama Krakowska skręciliśmy w ulicę Czerwonego Krzyża, którą doszliśmy do ul. Wesołej. Przecięliśmy ul. Sienkiewicza, krótko wspominając jej historię i doszliśmy do ul. Bodzentyńskiej. Jest to niewielka ulica uchodząca za jedną z najstarszych ulic naszego miasta. Podczas II Wojny Światowej duża jej część znajdowała się w granicach getta. Spacer zakończyliśmy prawie 1000 lat wcześniej (poruszając się w historii Kielc). Obejrzeliśmy miejsce odkrycia chaty oraz kościół Św. Wojciecha wraz z latarnią umarłych.
Pogoda nas nie wystraszyła :) Kolejny spacer, na który serdecznie zapraszam już we wrześniu.