Udostępnij
Moda na burgery lekko ustała. Co jakiś czas w Kielcach pojawia się coś nowego, o różnym poziomie wykonania. Korzystając z wizyty w stolicy udałem się do lokalu kultowego jeżeli chodzi o burgery – Warburger. Ten znajdujący się na Mokotowie lokal, pojawiał się w wielu opowieściach znajomych. Postanowiłem sprawdzić, ile ziaren prawdy jest w legendzie.
Lokal jest niepozorny z zewnątrz i znajduje się się przy ul. Dąbrowskiego (przy Puławskiej). Posiada kilka stolików na zewnątrz, a czynny jest od 12.
Lokal od razu zapisał się w mojej pamięci dobrze z powodu pogody. Był to jeden z pierwszych dni wiosny i słońce świeciło intensywnie. Wybrałem chilliburgera z dodatkowym serem. W jego skład oprócz składników klasycznych (pomidor, cebulka, sałata, ogórek, mięso) znajdowały się pasta z jalapeno i piri-piri oraz bekon. Na przygotowanie czekaliśmy około 7 minut. Jednym z detali, który dał kolejny plus było pudełko, w którym burgera dostałem – proste i oryginalne.
Jeżeli chodzi o samego burgera to rozmiarem pasował do otworu gębowego, co sprzyjało szybkiemu pochłanianiu go. Smaki połączone idealnie, a mięso wysmażone tak jak lubię (chociaż nikt nie pytał w sumie jak ma być). Było ostro, ale subtelnie. Łzy nie leciały. Co jakiś czas pojawiała się nuta smakowa bekonu.
Elementem jednak, za który należy się mistrzostwo jest bułka. Rewelacyjna, chrupiąca i po prostu domowa. Nie zapychała, a dawało ciekawą otoczkę dla składników w środku. Burger jest tak dobry, że był jednym z najszybszych jeżeli chodzi o znikanie.
Na stole pojawił się także burger BBQ. Krzysiek, który go zjadał, miał podobne doznania smakowe. Chilliburger kosztował 23 zł a BBQ 19 zł.
Odezwa do narodu:
„Jeżeli planujecie otworzyć burgerownię w Kielcach czy innym mieście. Warburger jest miejscem, gdzie powinniście jechać i spróbować.”
Przygotowanie
Skrzynia ze skarbem
BBQ
Chilliburger