Udostępnij
Czym może się różnić wyjazd we dwójkę od wyjazdu w trójkę (a właściwie od wyjazdu w dwa i pół)? Na pierwszy rzut oka jadąc gdzieś z dzieckiem nie powinno się zabierać dużo więcej rzeczy – przecież ubranka ma małe więc zajmują mało miejsca. Rzeczywistość jednak weryfikuje tę śmiałą tezę.
Pierwsze wyjazdy z Zuzią mamy już za sobą, ale dalsze wyprawy jeszcze przed nami. Nie wiem jak to się stało, ale nasz samochód pomimo, że najczęściej jego pojemność najczęściej była wystarczająca za każdym razem zmieniał się w walizkę na kółkach. Pierwszą rzeczą, którą odczuwa się mocno pod kątem miejscożerności jest wózek. Stelaż do wózka zajmuje prawie 2/3 bagażnika zostawiając tylko niewielkie przerwy na małe pakunki. Jeżeli chodzi o gondolę to na szczęście nasza jest składana i mieści się z tyłu samochodu. Fotelik do podróży zajmuje również swoje miejsce. Wydawało by się, ze to wszystko, co może się przydać. Nic bardziej mylnego pomimo, że rozmiarowo to największa część to pod kątem ilości rzeczy jest to wierzchołek góry lodowej. Chusta do noszenia miejsca dużo nie zajmuje, ale spakowana. Idziemy krok dalej. Mamy już w czym jeździć i w czym siedzieć w samochodzie. Trzeba by coś jeść. Wzięcie butelki nie jest problemem. Gdy jednak podróż trwa kilka godzin butelek tych potrzeba kilka. Na miejscu butelki trzeba by w czymś zagrzać więc witamy na pokładzie podgrzewacz. W trasie podgrzewacza nie ma jak podłączyć więc na tą okoliczność przyda się termos. Miejsce znaleźć też musimy dla pieluszek w ilości słusznej z zapasem. Jedziemy na 3 dni więc ubranek trzeba wziąć jak na co najmniej dziesięć. Niezbadane są losy ulewania i innego brudzenia. Maluch też ma największą kosmetyczkę z nas wszystkich. Jakoś się trzeba umyć, nawilżyć, wypłukać oczy i inne elementy. Wracając do ubrań to temperatura trochę jednak sprawę komplikuje. W nizinach temperatura dochodzi do 30, ale w końcu wyjazd w góry więc wyżej zimniej. Pieluszki wodoodporne wzięte również – w końcu w basenie też trzeba jakoś pływać. O wszelakich kocykach, ściereczkach i torbie ulubionych zabawek (wybieranych razem z maluchem) nie wspominam.
Zapowiada się sporo rzeczy do wzięcia. Dużo z nich bierzemy dla spokoju swojego sumienia. Podróżnicza rzeczywistość zweryfikuje nasze pomysły, a z wyjazdu na wyjazd lista pewnie będzie się kurczyć :) Ocenimy po powrocie czy samochodowe wycieczki z maluchem to jest coś co lubimy czy trzeba poczekać, aż trochę podrośnie i szukać wakacji all inclusive.