Udostępnij
Zamek w Książu Wielkim jest mi znany chyba od zawsze, byłam tam jednak tylko raz, kiedy miałam 15, czy 16 lat. Mieszkałam niedaleko i dotarłam tu kiedyś podczas wycieczki rowerowej. Było to dawno temu i nie interesowała mnie wtedy w ogóle historia tego miejsca, a i do dziś nie zapamiętałam nawet, jak zamek na Mirowie właściwie wyglądał. Wreszcie nadszedł dzień, kiedy zdecydowaliśmy się obejrzeć go z bliska.
Gdzie to jest?
Jadąc trasą z Kielc do Krakowa, wjeżdżając do Książa Wielkiego możecie zauważyć po prawej stronie wieżyczki zamku, ledwie wystające ponad otaczające je drzewa. Aby dotrzeć do zamku, trzeba z drogi krajowej nr 7 skręcić w lewo, tuż za kościołem w Książu Wielkim. Dalej poprowadzą Was drogowskazy na Zamek na Mirowie. Droga biegnie do końca wsi, pomiędzy stawami hodowlanymi. Do zamku trzeba skręcić raz jeszcze w lewo. Dojechać można prawie pod sam budynek – tuż przed zakazem wjazdu dalej znajduje się niewielki parking.
Przeprowadzka z Jury
Książ Wielki jest dziś niewielką miejscowością, jednak w średniowieczu był znaczącym miastem, o czym świadczy drugi człon jego nazwy. Tutejszy zamek (właściwie jest to zamek tylko z nazwy, ponieważ nigdy nie miał pełnić funkcji obronnych, a jedynie mieszkalne) został zbudowany w latach 1585 – 1595. Jego fundatorem był biskup krakowski Piotr Myszkowski, który wybrał to miejsce na nową siedzibę swojego rodu. Budowę ukończył już po śmierci biskupa jego bratanek – również Piotr. Ponieważ rodzina Myszkowskich mieszkała wcześniej w jednym z zamków na szlaku Orlich Gniazd, w miejscowości Mirów na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, w niedługim czasie i tę nową budowlę w Książku zaczęto nazywać „Zamek na Mirowie”.
Zmienna architektura i zagroda z obrazów
Głównym projektantem rezydencji był Santi Gucci, królewski włoski architekt i rzeźbiarz, pochodzący z Florencji. Początkowo zamek wybudowano w stylu renesansowym, jednak przez lata był przebudowywany kilkukrotnie. O tym, jak wyglądał na początku swojego istnienia, mówią nam dziś zachowane po obu jego stronach pawilony – w jednym znajduje się teraz Izba Pamięci, a drugi jest w remoncie. Dawniej były to kaplica i biblioteka. Zamek prawdopodobnie zbliżony był swoim charakterem do tych dwóch budowli i przykryty był takim samym dachem. Dach ten zniknął na początku XIX wieku, kiedy usunięto renesansowe wieżyczki i dobudowano dodatkowe, trzecie piętro. Największe zniszczenia dotknęły te tereny podczas powstania kościuszkowskiego. Pamiętam opowieści starszych mieszkańców okolicy, którzy przytaczali wspomnienia swoich przodków o tym, jak okoliczni chłopi roznieśli w tych czasach większość zabytkowego wyposażenia zamku. Ciekawe było jedno wspomnienie, dotyczące zagrody dla drobiu w jednym domu, wykonanej z drogocennych obrazów w bogato zdobionych ramach – dla mieszkającego tam chłopa był to po prostu przydatny kawałek drewna, nic poza tym. Po tym okresie rezydencję przejął ród Wielopolskich. Z powodu licznych zniszczeń przebudowali oni zamek w bardzo dużym stopniu. Cechy najbardziej charakterystyczne dla budowli dziś, czyli tzw. blanki (inaczej krenelaż), czyli „zęby” na szczycie środkowej części, powstały jeszcze później, w drugiej połowie wieku XIX. Na przełomie wieku XIX i XX budowla wyglądała już w dużym stopniu tak, jak wygląda dziś.
Oranżeria i cytrusy
Zamek otoczony jest dużym parkiem. Dawniej znajdowała się w nim między innymi oranżeria. Ciekawostką jest to, że już w XIX wieku rosły w niej drzewa cytrusowe. Liczne alejki wśród pięknych drzew prowadziły również do zwierzyńca i sadzawki. Dziś park jest raczej zaniedbany, a teren najbliższy rezydencji otacza jedynie przystrzyżona trawa. Na tyłach zamku znajdują się schody prowadzące w dół, aż do drogi do miasta. Dzięki otaczającym cały teren rezydencji wysokim drzewom okolica jest bardzo cicha i spokojna. Przyjemnie się po niej spaceruje, oczywiście pod warunkiem, że nie ma w pobliżu zbyt wielu uczniów.
Zamek dla uczniów
Zamek był podobno zamieszkiwany do końca II wojny światowej. Ostatnimi jego właścicielami był ród Wielopolskich, a podczas wojny został przejęty przez niemieckie wojska. Po wojnie stał się własnością skarbu państwa. W 1949 roku wyremontowano go i umieszczono tam szkołę i aż do dziś pełni taką funkcję. Dziś mieści się tam Zespół Szkół im. Wincentego Witosa. Znajdują się tam licea, technika i szkoła zawodowa. Uczniowie mogą też zamieszkać na zamku, ponieważ mieści się tam również internat i Szkolne Schronisko Młodzieżowe.
I co dalej?
Zamek od 2015 roku znajduje się pod opieką Stowarzyszenia „Mirów”, które również ma w nim swoją siedzibę. Ma ono za zadanie dbanie o zamek i jego architekturę. Oczywiście nie ulega wątpliwości, że jest to zadanie bardzo trudne. Już na pierwszy rzut oka przyglądając się elewacji budynku widać, że wymaga ogromnych nakładów finansowych. Tynk się sypie, zdobienia odpadają. Całość otoczona jest biało-czerwoną taśmą, ostrzegającą przed podchodzeniem zbyt blisko murów. Niestety nie widzę przyszłości tej zabytkowej budowli, jako szkoły. Na pewno przydałby się tu prywatny inwestor, który przywróciłby rezydencji dawny blask. Nie udało nam się obejrzeć budynku w środku, ale patrząc na jego historię, nie sądzę, aby w środku zachowało się zbyt wiele elementów z oryginalnej architektury, a tym bardziej – wyposażenia.
Czy warto?
Choć ten ponad 500-letni budynek zachowany jest ogólnie w bardzo dobrym stanie, to wymaga dogłębnego remontu, a umiejscowienie w nim szkoły, na pewno nie pomogło mu. Podejrzewam, że szkoła mieszcząca się w dawnych zamkowych pomieszczeniach nie jest też najbardziej funkcjonalną placówką edukacyjną. Może czas pomyśleć o przeniesieniu szkoły i stworzeniu tu miejsca, które pomoże przywrócić czasy świetności zamku. Pomimo wszystko jednak zamek na Mirowie zdecydowanie warto zobaczyć, szczególnie że leży przy bardzo popularnej i znanej wszystkim trasie. Może jadąc następnym razem do Krakowa, czy Zakopanego, zrobicie sobie krótki przystanek pod zamkiem na Mirowie w Książu Wielkim – gorąco zachęcam :) Jeżeli planujecie zwiedzanie okolicy to warto także odwiedzić Działoszyce.