Udostępnij
Od zawsze bób kojarzył mi się z wakacjami i jedzeniem go po prostu samego. Bardzo rzadko zdarzało się widzieć go w formie innej niż po prostu bób. Ostatnio coraz częściej widuję go w formie piure, ale postanowiłem wprowadzić jego kolejną formę. Przyszedł czas na sałatkę.
Wiele osób na bób mówi bober, ale dla mnie to zawsze będzie jednak bób. Jest to roślina jednoroczna. Ciekawe jest to, że obecnie występuje tylko jako roślina uprawna i nie jest znane miejsce jej pochodzenia. Zawiera dużo białka, kwasu foliowego, witaminy, żelazo, magnez i wapń. Ponadto zawiera aminokwas stosowany do leczenia choroby Parkinsona.
Do zrobienia tej prostej sałatki potrzebujecie:
- 250 gramów bobu
- gruby plasterek melona żółtego
- sok z połowy cytryny
- Tabasco
- sól
Bóg gotujemy, aż skórka lekko zmieni kolor z zielonego na brązowo-fioletowy. Ważne, żeby zwrócić uwagę, żeby się nie przegotował. Próbujcie co jakiś czas, żeby był lekko twardy. Po ugotowaniu przychodzi czas na najmilsze zajęcie – obieranie. Do sałatki najlepiej jest bób obrać ze skórek i podzielić na połówki. Jeżeli trafimy dobrze z czasem gotowania to nasiona same pod wpływem dotyku będą się rozdzielać. Warto czasem spojrzeć na bób, który obieramy. Ja do przygotowywania tej sałatki tego nie robiłem, ale podczas obierania znalazłem kilku mieszkańców, który bez rozdzielenia bobu na dwie części na pewno bym nie zauważył. Wszystkie składniki mieszamy delikatnie w misce tak, aby połówki bobu się nie połamały bo zepsuje to efekt wizualny. Smacznego :)
Poniżej także druga sałatka – smaczna, ale mnie niż ta główna. W jej składzie był bób, sos sojowy, sok z cytryny, słonecznik, tabasco i mięta.