Udostępnij
Są miejsca w Kielcach, do których nie chodzę. Mijam je regularnie, czasem ktoś coś o nich wspomni, ale mi nie było dane zajrzeć. Tak było z lokalem znajdującym się przy Sienkiewicza w budynku NOT-u. Postanowiłem dla Was tam zajrzeć. Przed Wami Restauracja NOT.
Na wejściu przenosimy się około 20 lat wstecz. Kilka stolików, ktoś pije piwko, w powietrzu zapach jedzenia. Mieszanka zapachu domowego obiadu, ze smażeniem i kilku innych.
Karta nie wielka, ale na potykaczu kilka pozycji dodatkowych czeka również na gości. My zdecydowaliśmy się na żurek z pieczywem (7 zł), pyzy oraz schabowy (9 zł) z kluskami śląskimi (3,5 zł) i mizerią (4 zł). Do tego sok jabłkowy i woda gazowana. Rachunek wyniósł w sumie około 35 zł.
Nie będę rozwodził się nad wystrojem czy obsługą bo to nie lokal tego typu :) Tutaj świat się zatrzymał w latach dziewięćdziesiątych (miałem napisać kilka lat temu, ale to było 25! :()
Żurek smaczny chociaż mało treściwy, pływało w nim kilka plasterków kiełbasy o całkiem niezłej jakości. Pyzy były nietypowe bo składniki ciasta były dość grubo mielone. Dwie sztuki to też ogólnie niewiele. Moje drugie danie czyli schabowy był ok. Kojarzył mi się z domowym obiadem u babci, ale w sumie kosztowało danie to 16 zł, a za tyle można zjeść zdecydowanie coś lepszego w naszym mieście.
Restauracja NOT ma fajną lokalizację, a podczas naszego pobytu przychodzili też inni goście (nie do końca wiem skąd tam trafili). Ja wizytę tę traktuję jako ciekawostkę i wydaje mi się, że szukając tego typu kuchni pójdę do innych lokali. Z obserwacji widzę, że spora grupa odbiorców przychodzi tutaj nie jeść a pić płyny czyste lub złote i gazowane :)
Niewiele w Kielcach pozostało miejsc, gdzie czas się zatrzymał, można je policzyć na palcach. Często serwowane tam dania smakują domowo i mają swoich fanów. Zdarza się jednak, że nie trafiają w gusta gości – musicie sprawdzić sami!