Udostępnij
Czechy są na liście krajów, które staram się odwiedzić chociaż raz do roku. Do granicy z naszym sąsiadem z Kielc jest około 2-3 godziny jazdy co sprawia, że Czechy są doskonałym celem weekendowych wycieczek. Dlaczego lubię Czechy? Sprawdźcie!
Większość z Was pewnie była w Pradze. Piękne miasto, ale patrzenie na Czechy tylko przez pryzmat stolicy nie jest obiektywne. To trochę tak jakby patrzeć na Polskę przez pryzmat Warszawy. Oprócz niej mamy pojezierza, góry, morze i wiele innych miejsc, które do Warszawy nie są podobne pod żadnym względem.
Powodów do odwiedzin Czech jest więcej niż pięć, ale niech ta krótka lista będzie dla Was inspiracją. Kolejność jest przypadkowa, a w zestawie dają jeden, wielki, konkrety powód do podróży.
To dlaczego lubię Czechy?
Odległość
Już o tym wspominałem. Do Czech jesteście w stanie dojechać w niecałe 3 godziny z Kielc. Dzięki temu jest to doskonałe miejsce zarówno na dłuższy wyjazd, jak i na 1-2 dniową spontaniczną przygodę. Granica polsko-czeska jest interesująca, bo praktycznie na całej długości mamy jakieś góry w okolicy.
Moim zdaniem wielu osobom Czechy kojarzą się głównie z Pragą, która pomimo tego, że jest piękna, to nie wyczerpuje atutów kraju naszych sąsiadów. Niezależnie czy wybierzecie Ostrawę i rejony przygraniczne czy dalszą wyprawę to odległości te nie są wielkie.
Kuchnia
Nawet najpiękniejszy kraj ze słabą kuchnią będzie musiał się bardzo postarać, żeby zapisać się pozytywnie w mojej pamięci. W Czechach na szczęście tego problemu nie ma. Czeska kuchnia ma sporo wspólnego z polską, ale sporo też je różni. Zacznę od mojej ulubionej rzeczy, która na pewno jest też ulubioną wielu z Was – smażony ser z frytkami i sosem tatarskim. Cóż począć jak go uwielbiam!
W wersji w bułce jako jeden z najtańszych fastfoodów też mi psuje chociaż jakość bywa różna. Kuchnia czeska jest sycąca i tłusta, ale co jakiś czas knedlika, hermelina, utopenca czy nawet piwny ser zjeść warto. No może ta ostatnia pozycja to trochę rzadziej ;) O moich przygodach z tym serem możecie poczytać w tekście o jednym z praskich lokali.
Teren
Czechy są podobne do Polski i pomimo braku dostępu do morza ich teren jest bardzo różnorodny. To, co w tym kraju lubię najbardziej to góry. Nie bardzo wysokie, ale bardzo miłe dla oka. Pomiędzy nimi umiejscowione są małe miasteczka i inne ciekawe miejsca, które potrafią zauroczyć. Czechy są, jak już pisałem, różnorodne. Mamy Beskidy, mamy szczyty porośnięte winnicami, jaskinie, Czeską Szwajcarię i wiele innych wyjątkowych miejsc. Każdy znajdzie coś dla siebie.
Język
Pomimo, że wiele z funkcjonujących w Polsce czeskich zwrotów to ściema (np. rzekomo drevny kocur to wiewiórka) to język czeski jest bardzo przyjemny dla ucha i jeżeli się skupicie to przy znajomości polskiego komunikacja z mieszkańcami Czech jest możliwa. Może nie porozmawiacie o skamieniałościach czy perspektywach gospodarczych, ale są rzeczy, które da się zrozumieć. Pivo, rohlik, kofola i čerstvý chléb (tak, to akurat znaczy świeży) to rzeczy, które kupić możecie w Potravinach, a po hranolky, smažený sýr czy polevki musicie odwiedzić restaurace.
Kofola
Kofolę albo się kocha albo nienawidzi! Ja skłaniam się ku tej pierwszej opcji. Spożyłem jej setki litrów, a najbardziej smakuje mi ta lana „z kija”. Pomimo tego, że wersja klasyczna była pierwszą jaką znałem i pokochałem to ostatnio wersja limitowana – melonowa jest moim zdecydowanym faworytem. Niestety dostępna jest tylko w pół litrowych butelkach czym przegrywa z dużym, dwulitrowym klasykiem. Kofola smakiem zaskakuje i jeżeli jej jeszcze nie piliście to skojarzyć Wam się może z lekarstwem, dziwnym napojem czy jakimiś słodkimi ziołami, ale i tak sięgniecie po kolejny łyk.
Jeżeli te pięć powodów nie przekonało Was do podróży do Czech to spróbuję przechylić szalę w stronę wyjazdu kilkoma zdjęciami z naszych podróży! Pewnie nadal zastanawiacie się czemu nie wymieniłem piwa? Też je lubię i to chyba sprawa oczywista, do której nikogo przekonywać nie trzeba ;)