Udostępnij
Jak wiecie różne dziwne miejsca odwiedzać lubię. Jak tylko usłyszałem o Big Banana to uznałem, że to lokalizacja, którą musimy mieć zaliczoną. Miejsce to ma swoje plusy jak i minusy, ale ja wizytę uważam za udaną!
Lokalizacja i historia
Coffs Harbour – miejscowość, w której znajduje się wspomniany już wielki banan znajduje się w Nowej Południowej Walii, mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Sydney, a Brisbane. Znakiem rozpoznawczym kompleksu jest wielki, żółty banan stojący przed nim. Powstał on w 1964 roku i był największym bananem na świecie. Na początku był tylko banan, później pojawiła się plantacja i inne atrakcje.
Atrakcje
Big banana to kompleks turystyczny, który ja porównał bym np. do Bałtowa. Mamy produkt lokalny, którym są banany. Wokół niego budujemy atrakcje turystyczne, które coraz mocniej się od niego oddalają. My zdecydowaliśmy się na atrakcję podstawową czyli opowieść o historii bananów i zwiedzanie plantacji, która znajduje się na terenie Big banana.
Pierwszym elementem był teatr. Widowisko podzielone było na dwa etapy. Podczas pierwszego dowiedzieliśmy się o historii bananów na świecie i w regionie, a podczas drugiego o sporo o samych bananach. Oba widowiska zrobione były w ciekawy sposób. Trochę filmów, trochę animacji 3d dało niezły efekt.
Po obejrzeniu przyszedł czas na spacer po plantacji. Nie jest ona wielka. Można powiedzieć, że jest stworzona na potrzeby Big banana, ale jest w pełni działająca. Banany się hoduje, zbiera i sprzedaje. Przed wejściem na teren plantacji obowiązkowy banan do zjedzenia. Skórkę należało wyrzucić gdziekolwiek byle nie do kosza bo są doskonałym nawozem.
Spacer po plantacji zakończony był jeszcze ekspozycją dotyczącą zbioru bananów i dojrzewania. Pomimo tego, że całość trwała około 30-40 minut to dała mi do myślenia. Banan zjedzony na plantacji smakował zupełnie inaczej. Był odmiany Cavendish, ale dzień później spróbowałem również inne odmiany – Lady Finger o mniejszych i bardziej słodkich owocach. Oba smakowały podobnie do siebie, ale inaczej. Swoją drogą w sklepach ceny Lady Finger są 2-3 razy wyższe niż odmiany Cavendish. Już wiem, że jedna kiść ma około 80 bananów, które zbierane są jeszcze nie dojrzałe, następnie dzielone po około 8-10 sztuk i dojrzewane w dojrzewalniach na miejscu lub już w krajach docelowych. Dzięki tej wizycie wiem także, że bananowiec owocuje tylko raz, a następnie wypuszcza drugą roślinę, która rośnie obok pierwszej i przejmuje funkcje poprzednika. Dzięki temu możemy zauważyć, że bananowce „wędrują” (każda kolejna roślina rośnie obok poprzedniej, wiec po kilku pokoleniach przesunięcie może być spore).
Ciekawym miejscem był również sklepik z pamiątkami. Takiej ilość produktów wokołobananowych nie widziałem jeszcze nigdy. Większość jakości „pamiątkowej”.
Pisałem na początku również o innych atrakcjach, z których nie skorzystaliśmy. Otóż na miejscu możecie pograć w minigofla, postrzelać się na Laser Arena, zjechać zjeżdżalnią czy pojeździć na łyżwach, ale my takie atrakcje mamy na miejscu i nie musimy marnować australijskiego czasu na nie.
Podsumowując Big Banana to miejsce, które warto odwiedzić będąc w okolicy. Ja trochę inaczej patrzę na banany po tej wizycie, a samo Coffs Harbour i okolica właśnie z bananów słynie!