Udostępnij
Dubaj coraz mocniej zaznacza się na turystycznej mapie świata. Pojawiają się nawet tanie loty do tego już do końca taniego emiratu. Przy okazji innego wyjazdu miałem okazję być w Dubaju przez niecałą dobę.
Po drodze do Chin naszym miejscem przesiadkowym był właśnie Dubaj. W drodze do Pekinu był to przystanek kilkugodzinny, ale w drodze powrotnej była to prawie doba. Lnie Emirates, którymi lecieliśmy w przypadku tak długiej przesiadki gwarantują wizę, transfer do hotelu jak i sam hotel. Dwa razy nie trzeba było powtarzać więc zdecydowaliśmy się skorzystać z tej oferty od razu.
Wizy
W czasie naszego pobytu wizy dla Polaków były wtedy jeszcze płatne, więc korzyść kolejna, że otrzymaliśmy ją za darmo. Hotel położony był kilkanaście minut jazdy busem od lotniska. Zostawiliśmy swoje rzeczy i postanowiliśmy pojechać metrem do centrum. Na zewnątrz było tylko 41 stopni. Był to jeden z pierwszych razy, kiedy czułem, że okulary mnie parzą. Przystanek metra (podobnie jak autobusowe) na szczęście był klimatyzowany. Przyjechał pociąg, którym udaliśmy się w okolice najwyższego budynku świata – Burj Khaliffa. Ciekawostką jest, że w dubajskim metrze nie ma kierowców. Pociągi są sterowane z centrali. Stwarza to pewne problemy przy dużym tłoku i tym, że drzwi nie zawsze mogą się zamknąć. Przez to często czeka się kilka minut.
Ze stacji w okolice najwyższego budynku i galerii handlowej prowadzą klimatyzowane tunele i korytarze. Z jednej strony można pomyśleć, że galeria handlowa to galeria, ale nie w przypadku Dubaju. Tutaj wszystko jest przesadzone. W samej galerii jest np. ogromne akwarium. Swoją drogą galeria handlowa jest największa na świecie.
Z galerii wyszliśmy na zewnątrz zrobiliśmy kilka zdjęć i wyruszyliśmy metrem szukać czegoś ciekawego i prawdziwego. Nie udało nam się dotrzeć do morza. w Kilku miejscach, gdzie było na wyciągnięcie ręki niestety betonowe konstrukcje i budowy skutecznie uniemożliwiły nam kontakt z wodą. Wśród „prawdziwych” rzeczy trafiliśmy na targ rybny, który wyglądał ciekawie, a ryby i owoce morza powodowały, że ślinka ciekła. Stamtąd udaliśmy się do hotelu bo zbliżała się północ.
Dubaj dla mnie jest tworem dziwnym lecz ciekawym. Trudno tu znaleźć arabskie klimaty, które znacie z Tunezji czy Maroka. Wiele rzeczy jest tu na pokaz, a przepych aż boli. Kolejnym problemem jest brak możliwości zdecydowania się. Z jednej strony znaki informujące o zakazach dotyczących strojów, ale z drugiej europejska moda i więcej odsłonięte niż zasłonięte.
Myślę, że Dubaj jeszcze odwiedzę bo zjadłem tam (niestety tylko w hotelu) sporo smacznych rzeczy. Jednak celem mojej podróży będą przedmieścia lub okolice. Na pewno warto zobaczyć rekordowe budynki czy spróbować czekolady z mleka wielbłądziego (tej mi się niestety nie udało;)).