Udostępnij
Falafele kojarzą się najczęściej z kebabami i ciecierzycą. Danie to jednak zależnie od tego jaki kraj przyjmiemy jako jego ojczyznę może się różnić. Tym razem postanowiłem przygotować falafele z bobu. Sezon na niego dopiero się rozpoczyna, ale wkrótce jego obfitość powinna się zwiększyć a ceny spaść.
Falafel według różnych źródeł pochodzi z krajów arabskich, ale popularny jest także w kuchni żydowskiej. W moim daniu wprowadziłem kilka modyfikacji. Nie smażyłem falafeli na głębokim tłuszczu dlatego też nie mają kształtu kulek, a kotlecików. Do zrobienia potrzebne Wam będzie:
- 1/2 kg bobu
- mała cebula
- jajko
- 3 łyżki koperku
- 2 łyżki sezamu
- sól i pieprz
- przyprawy (tutaj kwestia gustu ja użyłem Ras el hanout i chilli w płatkach)
Zaczynamy od ugotowania bobu w osolonej wodzie. Lepiej jest go pogotować trochę za długo niż za krótko. Ogólnie łupinki powinny zmienić kolor na szary, a środek powinien zrobić się miękki. Po obraniu ze skórek wyszło mi około 350 g zielonych „środków”. Do bobu dodałem drobno posiekaną cebulę, koperek, jajko, sezam i przyprawy. Gotową mieszankę należy najpierw wymieszać a następnie w zależności od upodobań zblenderować albo zgnieść. Ja użyłem narzędzia, które normalnie służy do ugniatania ziemniaków. Na patelni rozgrzewamy olej i formujemy dowolne kształty. Najłatwiej smaży się spłaszczone chociaż przy większej ilości tłuszczu sprawdzą się również kulki. Masa nie jest idealna do formowania, ale po kilku dojdziecie do perfekcji. Smażymy do uzyskania złotego koloru po obu stronach.
Same są smaczne, ale sos nieźle wzbogaca smak. Tutaj macie dowolność. Można użyć sosu jogurtowego (Tzatziki), czosnkowego czy chilli. U mnie wszystkie trzy sprawdziły się bardzo dobrze.