Udostępnij
Festiwal Smaku trwa. Lokali do odwiedzenia jest sporo. Dzisiaj zdecydowałem się na trzy kolejne restauracje. I znowu każdy lokal jest inny i każdy co innego sobą reprezentuje.
Dla przypomnienia Kielecki Festiwal Smaku to wydarzenie trwające tydzień, podczas którego lokale biorące w nim udział przygotowują specjalne menu festiwalowe. Składa się ono z przystawki i dania głównego (20 zł) i/lub napoju z deserem (10 zł).
Żółty Słoń
W ramach Festiwalu Smaku restauracja przygotowała gruzińską pieczeń z domową pyzą i buraczkowym tzatziki oraz orientalny tatar z chilli. Pomimo, że o stolik nie było łatwo to jednak się udało. Zostaliśmy obsłużeni profesjonalnie i szybko. Dania różniły się delikatnie od tych, które zaprezentowane są na festiwalowej stronie, ale były pyszne. Tatr delikatny i dobre doprawiony, a pieczeń rozpływająca się w ustach. W połączeniu z pyzą i smakiem buraka zrobiła bardzo dobry efekt. Żółty Słoń jest jedną z częściej odwiedzanych restauracji na Festiwalu Smaku z racji tego, że jest to lokal na wysokim poziomie. O mojej poprzedniej wizycie w tym miejscu przecytacie tutaj.
Shoemaker Irish Pub
Do tego miejsca mam bardzo blisko z domu więc postanowiliśmy również je odwiedzić. Znajduje się w bramie przy ul. Paderewskiego. W ramach Festiwalu Smaku mogliśmy spróbować Irish stew – irlandzkiego gulaszu oraz Dublin Burger z camembertem, warzywami, sosem słodko kwaśnym i surówką z czerwonej kapusty. Gulasz był smaczny, ale na zdjęciu festiwalowym przedobrzyli z ilością składników. Burger spory, mięso wysmażone tak jak lubię a camembert dodawał ciekawego akcentu. Minusem, że bułka się mi rozpadła podczas jedzenia więc poszedł w ruch nóż i widelec. Sos słodko kwaśny zdecydowanie do zmienienia ;) O poprzedniej wizycie w tym miejscu poczytacie tutaj.
Garaż
Garaż jest miejscem, do którego zajrzałem raz, a później nie było okazji. Festiwal Smaku wydał się dobrym pretekstem. Z racji tego, że ja nie dałem rady to wysłałem zaufanego człowieka, aby sprawdził temat. W ofercie festiwalowej znajdowały się raki gotowane w zalewie winnej oraz Beer Can Burger. Raki były smaczne i podane w miarę szybko. Do przystawki podawana jest też instrukcja dla tych, którzy będą przeżywać z nimi pierwszy raz. Oczekiwanie na danie główne upłynęło na jedzeniu raków. Przystawka była smaczna. Danie główne było w porządku, chociaż podana była surówka z czerwonej kapusty, a nie białej. O mojej poprzedniej wizycie w tym miejscu przeczytacie tutaj.
Kolejne dania Festiwalu Smaku spróbowane. Oglądając relacje klientów mam wrażenie, że na przedfestiwalowej sesji jedni restauratorzy pokazują to, co będą podawać lub coś zbliżonego dodając jedynie dekorację, a inni myślą, że zdjęcie zachęci, a jak ktoś przyjdzie to i tak zje. Na szczęście lokale, które odwiedziłem nie presadziły w tej kwestii :)