Udostępnij
Jadąc pociągiem do Krakowa jedną z ciekawszych atrakcji jest tunel. Tunel ten jest podobno najdłuższy w Polsce. Jednak jeszcze przed Tunelem znajduje się miejscowość Kozłów. Kilka peronów, wiele torów i widoczne po zachodniej stronie torów ruiny. Wiele razy zastanawiałem się skąd te ruiny się wzięły.
W Kozłowie bywam często ponieważ pochodzi stąd moja żona. Historię tych ruin poznałem dobrze. Jeżeli spodziewaliście się szczątków średniowiecznej warowni to musicie pojechać kilkadziesiąt kilometrów dalej na Jurę. W Kozłowie stoją ruiny Zakładów Zbożowych, które jeszcze kilkanaście lat temu prężnie działały. Zakłady powstał w 1955 roku i posiadały swoją bocznicę kolejową. Teren zakładu jest bardzo duży i zawierał wiele budynków m.in. oczyszczalnie ścieków, wagi, warsztaty czy świetlicę.
Wraz z upływem czasu kolejne budynki znikają. Część się zawaliła, a druga zarasta powoli roślinnością. Nad okolicą dumnie wznoszą się silosy, bo te z racji rozmiaru szybko nie zarosną. Aktualnie jedynym zastosowaniem tego miejsca jest umieszczenie na nich nadajników telefonicznych.
Historia zakładu jest równocześnie ciekawa i dziwna. Pewnego dnia zarząd po prostu przestał przychodzić do pacy. Pracownicy nie wiedząc co się dzieje przychodzili jeszcze przez kilka tygodni. Często zakłady te były pierwszym i jedynym pracodawcą. Po tygodniach nadziei również pracownicy zaczęli przestawać przychodzić. Później zaczęło się rozkradanie mienia zakładu. Wiele osób tłumaczyło sobie to chęcią odzyskania pieniędzy za przepracowane tygodnie i miesiące. Gdy z zakładu zostało wyniesione wszystko co przedstawiało jakąś wartość (w tym drogie maszyny zbożowe). Zaczęła się gospodarka rabunkowa na szeroką skalę. Będąc na miejscu zobaczycie brakujące rynny i studzienki, ale część osób pokusiła się nawet o zbrojenia ze ścian. Prędzej czy później musiało się to skończyć źle. Do tej pory jedna osoba zginęła, a ile zostało rannych tego nie wie nikt.
Miejsce to jest ciekawym plenerem fotograficznym, ale uważajcie bo nie jest do końca bezpieczne. Na terenie zakładów studzienki są otwarte, a rowy, w których biegły rury odkopane. W samych budynkach często spotkamy dziury w stropie i podłodze, przez co ich konstrukcja może być nadwyrężona. Trafić tam często można na wystające druty i bardzo dużo potłuczonego szkła. Dlatego podkreślam, że odwiedzić warto ale z rozwagą.