Udostępnij
To była tylko kwestia czasu. Sporo Ukraińców przyjeżdża do Kielc na studia i do pracy więc prędzej czy później musiała się pojawić restauracja z ich kuchnią. Wreszcie jest – Kuchnia Ukraińska w Kielcach!
Z czym Wam się kojarzy kuchnia ukraińska? Pewnie jednym z pierwszych, naturalnych skojarzeń będzie barszcz ukraiński. Jest ono jak najbardziej słuszne, ale wersja, którą znamy często nie przypomina tej oryginalnej. Ja kuchnię ukraińską lubię bo podobnie jak nasza czy białoruska jest to kuchnia domowa, sycąca i smaczna.
O lokalu
Kilka dni temu otworzył się w Kielcach nowy lokal – Kuchnia Ukraińska. Znajduje się on przy ul. Sienkiewicza tuż obok pomnika Jana karskiego (ławeczki). Wcześniej w lokalu tym znajdowała się Kanapka na ciepło. W środku jest około 10 miejsc siedzących, a karta jest bardo krótka. Obsługiwała nas bardzo miła pani z ukraińskim akcentem, a tuż obok druga pani przygotowywała dania. Lokal czynny jest codziennie do 22.
Zdecydowaliśmy się na:
- Barszcz Ukraiński – 10 zł
- Pielmienie – 10 zł
- Naleśniki – 5 zł
- Gołąbki – 9 zł
- Zrazy z mięsem – 10 zł
Oprócz wspomnianych rzeczy „spod lady” dostaliśmy także żarkoje i kompot z suszonych owoców. Jeżeli chodzi o barszcz ukraiński to był smaczny i sycący. Jak większość dań podany był ze śmietaną. Pielmienie to małe, wschodnie pierożki z nadzieniem mięsnym. Lubię je bardzo, a te były dobre więc i je polubiłem. Gołąbki były domowe i były po prostu jak gołąbki – nie ma się czego przyczepić. Żarkoje, które zjedliśmy były tłuściutkie, ale bardzo smaczne. Jeżeli jesteście fit to to danie pomińcie. Na koniec coś co w karcie nazywało się zrazy z mięsem, ale nie ma nic wspólnego z naszymi zrazami wołowymi. W tym wypadku było to coś, co jadłem już na Ukrainie i Białorusi. Możemy to nazwać kotlety ziemniaczane z mięsem w środku – bardzo interesujące i smaczne. Na koniec końca deser – naleśniki. Wybraliśmy z serem oraz z makiem. Ser bardo ciekawy. Z jednej strony waniliowy, ale z wyczuwalnymi cytrusowymi elementami,. Naleśniki z makiem to coś, o czym nigdy nie myślałem, ale są ciekawe – taki makowiec w wersji naleśnikowej.
W ofercie są jeszcze czeburieki, ale z racji tego, że byliśmy późno to akurat się skończyły. Na pewno przyjdę na czeburieka bo lubię je bardzo, a jeżeli smakują jak np te z Lwowa to ukłony będę składał.
Jeżeli idąc do tego miejsca spodziewacie się restauracji, kuchni fusion i fine diningu to zastanówcie się przed pójściem. Jeżeli chcecie spróbować kuchni ukraińskiej – domowej i ciekawej to zajrzyjcie bo jest smacznie!