Udostępnij
Kolejny nowy lokal w naszym mieście i to kolejny, który nie jest pizzą, ani kebabem, których już mamy sporo. Przy ul. Leśnej otworzył się niedawno Bó. Konkretnie Bó burger & fries co z góry określa czego możecie spodziewać się w ofercie.
Lokal znajduje się przy ul. Leśnej (niedaleko od Sienkiewicza w stronę parkingu). Z zewnątrz podoba mi się bardzo. Ciekawa elewacja, oryginalny szyld – za to plus spory. W środku też niczego sobie. Z wejścia wita nas spory plakat z krową na ścianie (troszkę źle przyklejony, ale da się pewnie go poprawić). W środku jest miejsca dla około 15-20 osób.
Ja zdecydowałem się na miejsce przy barze. Dzięki temu mogłem dokładnie przestudiować kartę, która wisi nad barem oraz przyjrzeć się procesowi powstawania burgerów. Tam też udało mi się dowiedzieć, że bułki pochodzą z kieleckiej piekarni, a i mięso od jednego z kieleckich producentów. Burgery nie są mrożone, a przygotowywane każdego dnia.
Do wyboru mamy dwie bułki, a właściwie jedną, ale z dwoma rodzajami posypki. Nam trafił się sezam, ale można wybrać też czarnuszkę. Zauważyłem, że przy innych zamówieniach klienci mogli sobie wybrać.
Zdecydowaliśmy się na Bó Bacon oraz Bó Chorizo (oba po 20 zł). Za 5 zł do każdego z nich dołożyliśmy belgijskie frytki (200 g), do których z kolei był gratis sos. Zdecydowaliśmy się na orzechowo-sezamowy i koperkowo-czosnkowy.
Burgery w Bó w standardzie mają 200 g wołowiny, sałatę, pomidora, czerwoną cebulę i korniszony. W Bacon dodatkowo mamy bekon, ser cheddar i sos Jack Daniels, a w Chorizo mamy dodatkowo (i tu niespodzianka ;)) Chorizo oraz ser Mimolette, którego finalnie nie dostaliśmy, ale za przeoczenie wybaczam w związku z tym, że lokal dopiero startuje.
Moją kanapkę oceniam dobrze, bułka pomimo, że na pierwszy rzut oka nie wydała mi się zbyt wielka, to jednak po czasie okazało się, że się myliłem. Dodatki były smaczne, a burger w całości niczego sobie. Może mięso mogło by być ciut lepiej zgrillowane, ale było smaczne.
W lokalu znaleźć można kilka atrybutów typowych dla lokali tego typu Za niektóre z nich mają u mnie plusa. Wśród napojów znajdziecie hipsterskie John Lemon oraz Yerbatę. Na półce goszczą sosy Jacka Danielsa, które są jednymi z najlepszych sosów w swojej kategorii.
Burgery i frytki podawane są w sposób, w Kielcach wcześniej niespotykany. Generalnie rzecz biorąc podawane są w niewielkich, drewnianych skrzynkach co wygląda całkiem ciekawie.
Trzymam kciuki, bo lokal jest w porządku. Bó burger ma szansę się rozkręcić i zaznaczyć na naszym, kieleckim rynku kulinarnym. Ja na nim swoich faworytów mam, ale zdrowa konkurencja dźwignią handlu ;)