Udostępnij
Bardzo lubię czasowe oferty w lokalach. Dzięki nim mogę regularnie poznawać nowe smaki i nie znudzić się szybko tym, co lokal oferuje. Często te limitowane propozycje są niecodzienne i zaskakują nietypowymi połączeniami. Jednym z przykładów takich działań jest burger miesiąca w John Burg.
Zacznę od tego, że nie jest to jedyne miejsce, w którym propozycje czasowe są wprowadzane. Pizzę miesiąca mają w swojej ofercie Kilo Mąki i Pizzeria pod Trójką, Renament-Gastrobar co kilka miesięcy zmienia całą kartę, a Burger & Co co dwa tygodnie wprowadza nowego burgera.
Wróćmy jednak do John Burg. Na burgera stycznia czekałem z niecierpliwością, zwłaszcza, że docierały do mnie informacje na temat tego co w sobie będzie zawierał. W restauracji możecie zamówić burgery klasyczne w rozmiarze M (100 g wołowiny), L (200 g wołowiny) lub XXL (400 g wołowiny). Pisząc wołowina w John Burg mam na myśli Black Angusa. Burgery miesiąca są zawsze w rozmiarze L
W przypadku burgera stycznia zdecydowałem się na Open Formula (dodatki nakładane samemu, bez limitów – sałatki, sosy i dodatki na ciepło). Burger miesiąca zawiera ciekawe połączenie składników wśród nich oprócz wołowiny znajdują się smażone krewetki, salsa z mango, awokado i ser Gouda, a ze składników standardowych także pomidor i sałata.
Ogólnie rzecz biorąc to burger smakował mi bardzo. Mogę zaryzykować stwierdzeniem, że bardziej niż poprzedni (z kasztanami). Jestem wielkim fanem połączenia awokado z wołowiną, a dopełnienie tego drugim połączeniem idealnym czyli salsa z mango i krewetki jest strzałem w dziesiątkę. Nie codziennie mamy do czynienia z krewetkami w burgerze, ale spróbować warto. Pomimo tego że krewetki zwiększają wysokość burger to nie miałem żadnego problemu, żeby zjeść go bez użycia sztućców. Bułkę da się spłaszczyć do rozmiaru pasującego do otworu gębowego ;)
Burgera stycznia jeszcze pewnie zjem nie raz. Czekam też z niecierpliwością na kolejny miesiąc w John Burg :)