Udostępnij
Używaliście kiedyś tażina? Ja swojego mam już od dobrych kilku lat i korzystam z niego całkiem często. Kiedy tylko się dowiedziałem, że w Warszawie otwiera się lokal specjalizujący w daniach z tażina to musiałem zaplanować wizytę! Od planu do realizacji minęło tylko kilka dni i tak udało mi się zjeść obiad w Tagine Streetfood Bar. Sprawdźcie co ciekawego!
Kuchnia marokańska jest pełna przypraw i właśnie tażin jest naczyniem, które często w niej spotkamy. Możemy go zobaczyć także w innych krajach (ja swojego przywiozłem z Tunezji). Tażin to właściwie dwie różne rzeczy. Z jednej strony jest to nazwa dla naczynia o charakterystycznym kształcie zapewniającym wyjątkową cyrkulację ciepła, ale jest to także nazwa dla potrawy, którą się w naczyniu przyrządza.
W Polsce naczynia można kupić już w sklepach (kiedyś były w Ikea). Jeżeli będziecie kupować podzas wczasów za granicą pamiętajcie, aby upewnić się u sprzedawcy, że naczynie, które kupujecie nie jest dekoracją i możecie go używać na kuchence gazowej.
Wróćmy jednak do lokalu. Znajduje się on przy ul. Oboźnej 9 w warszawskim Śródmieściu. W środku znajdziecie miejsce na około 20 osób. Lokal nie jest duży, a w wystroju znajdziemy detale związane z Marokiem.
Oferta
Menu nie jest rozbudowane i zawiera 6 pozycji głównych, a do każdego dania podawany jest zestaw 3 miseczek dodatków, które wybieramy przy barze lub zdajemy się na wybór obsługi.
Tagine
- Kurczak w sosie pomidorowo-paprykowym – 29 zł
- Wołowina w marokańskiej przyprawie „RAS EL Hanout” z morelami – 34 zł
- Kefty wołowo-jagnięce w sosie pomidorowym z jajkiem – 34 zł
- Vege – kalafior i brukselki w sosie pomidorowym – 26 zł
Grill
- Kotleciki jagnięce – 39 zł
Zupa
- Z wołowiną, ciecierzycą i kulkami mięsnymi – 25 zł
My zdecydowaliśmy się na:
- Wolowina w marokańskiej przyprawie „RAS EL HANOUT” z morelami – 34 zł
- Kefty wołowo-jagnięce w sosie pomidorowym z jajkiem – 34 zł
Na dania nie czekaliśmy długo, a z racji tego, że zamówiliśmy trzy obiady to przysługiwało nam 9 talerzyków z przekąskami. Zdaliśmy się na decyzję obsługi chcąc spróbować jak największej liczby mini dań. Na naszym stole pojawiła się m.in. ciecierzyca z przyprawami, hummus, pieczone papryki, soczewica, ser biały, oliwki, ogórki z miętą itp. Do wołowiny podany był kuskus i pieczywo, a do Keft tylko kuskus. Zarówno dania główne jak i przystawki były ciekawe w smaku. Wśród przekąsek jedne miały mocno intensywny smak, a inne delikatny, ale nie było chyba takiej, która była zła. Jeżeli chodzi o dania główne to wołowina z Ras el Hanout (jest to marokańska mieszanka około 30 przypraw) była dobrze przyprawiona, a morele dawały delikatną nutę słodyczy. Mięso miękkie i również dobrze doprawione. Kefty były delikatne i podobnie dobrze przyprawione, a sos przypominał delikatnie szakszukę. Oba dania były smaczne. Był to trzeci dzień działania lokalu więc jeszcze pewne kwestie się docierały stąd nie było nam dane spróbować marokańskiej herbaty, ale liczę że następnym razem uda się to zrobić. Myślę, że druga osoba na barze mogła by też na przyszłość się przydać.
Warto?
Wizytę w Tagine Streetfood Bar wspominam bardzo miło. Wyszedłem najedzony, a moje kubki smakowe doznały różnych bodźców. Jeżeli lubicie kulinarne nowości to warto to miejsce odwiedzić. Myślę, że z czasem obsługa nabierze nieco pewności siebie, a i pojawią się nowe dania czy desery.