Udostępnij
Nie będę pisał o tym, czy warto jeździć do pracy taksówką, autobusem czy rowerem. Skupię się dzisiaj na taksówkach w aspekcie podróżniczym. Podczas zagranicznych wyjazdów (zwłaszcza tych na własną rękę) niejednokrotnie z taksówkami się na pewno spotkaliście. Była to dla Was ostateczna konieczność czy komfort i wygoda?
U mnie sprawa wygląda różnie. Wśród wielu doświadczeń z panami świadczącymi usługi transportowe znalazły się te super pozytywne, ale nie zabrakło też jednej negatywnej, a przede wszystkim drogiej.
Zanim jeszcze zacząłem podróżować więcej na własną rękę zdarzało mi się bywać również za granicą. Jednym z ciekawszych wyjazdów była Rumunia. Tu też niestety zdarzyła się jedna z mniej ciekawych historii taksówkowych. Będąc na lotnisku (położonym około 20 kilometrów od centrum) złapaliśmy dwie taksówki ponieważ było nas 8 osób. Pomimo kilku ustaleń i rozmów rachunek finalny wyniósł prawie 300 zł za przejazd. Bardzo nam się spieszyło ponieważ kolejny transport czekał na nas w centrum więc szybko staraliśmy się zapomnieć o tej sytuacji. Myślę, że podobne naciąganie lotniskowe zdarza się i u nas.
Poprzednia sytuacja jest jednak byłą wyjątkiem od reguły. Kolejne, które opiszę były dla mnie bardzo pomocne, a czasem to właśnie im zawdzięczamy przygody, które przeżyliśmy.
Wenezuela
Będąc w Wenezueli wiele osób (zwłaszcza moi ulubieni rezydenci) ostrzegało nas przed jeżdżeniem transportem publicznym. Na przekór wszystkiemu jeździliśmy dużo busami. Zdarzyło nam się jednak kilkukrotnie jeździć taksówką. Okazały się one często ratunkiem gdy podczas pory teoretycznie suchej (ja bym ją nazwał mnie deszczową) staliśmy czekając na busa. Uroku sytuacji dodawało to, że taksówkami były często amerykańskie klasyki (Lincolny i inne).
Chiny
W Chinach natomiast z taksówek korzystaliśmy częściej. Musieliśmy mieć ze sobą plan, aby pokazać gdzie chcemy jechać. Taksówki w Chinach są państwowe. Tam też pierwszy raz spotkałem się z sytuacją gdzie to pasażerowie czekają na pojazd na postoju, a nie odwrotnie. Chińskie taksówki są tanie i bardzo pomocne przy większych odległościach. Pewnej nocy w Xian postanowiliśmy się przespacerować. W jedną stronę pojechaliśmy metrem, ale powrót według planu miał być pieszo. Po 4 kilometrach złapaliśmy taksówkę. Idąc na nogach doszlibyśmy chyba rano bo zostało nam około 10 km. Wystarczyło panu pokazać gdzie chcemy jechać i udało się.
Tunezja
W Tunezji przed taksówkami nas wiele osób ostrzegało. Targowanie na każdym kroku i naciąganie turystów na różne rzeczy. Nie zwracałem uwagi na krzyczących taksówkarzy, którzy chcieli Cię zabrać wszędzie. Z taksówek korzystałem, aby jechać na dworzec busowy lub kolejowy. Pierwszą zasadą było to, żeby podać cenę przed wyruszeniem. Targowanie oczywiście mile widziane. Ciekawostką okazało się spotkanie z jednym z taksówkarzy, który mówił po polsku ponieważ studiował w naszym kraju. Ten jeszcze akurat miał dziewczynę w Kielcach więc tematów do rozmowy było sporo. To właśnie on rozwiał nasze wątpliwości w temacie atrakcji turystycznych. Przewodnik polecał wizytę na targu w określone dni, natomiast taksówkarz zdradził, że te dni to są właśnie dla turystów i lepiej iść w inne.
Więcej przygód miało oddźwięk pozytywny niż negatywny. Korzystając z transportu lokalnego można poznać zdecydowanie więcej ciekawych miejsc i ludzi. Nie zawsze musi być to taksówka, ale bus czy pociąg są nieodłącznym elementem podróżowania dla mnie.