Udostępnij
Pierwszy raz suszone mięso jadłem w Chinach. Było to mięso jaka doprawione chilli. Później zdarzało mi się jeść wołowinę typu jerky. W międzyczasie jadałem suszone ryby. Słaba dostępność suszonej wołowiny i nie małe ceny spowodowały, że postanowiłem sam ją sobie ususzyć.
Skąd się wziął pomysł na suszenie mięsa? Wygrały tutaj względy konserwowania. Mięso przyrządzone w ten sposób może być przechowywane nawet przez kilka miesięcy. Na świecie znany jest pemikan (suszone mięso łosi, bizonów lub jeleni wymieszane z tłuszczem i kwaśnymi jagodami, pochodzące z Ameryki Południowej), biltong (mięso wołowe, antylopy lub strusia suszone z przyprawami, takimi jak sól, ocet, kolendra i cukier, pochodzi z Afryki) oraz jerky (suszone mięso wołowe, oczyszczone z tłuszczu, z dodatkiem soli). Mięso jaka, które jadłem w Chinach miało dwie postacie. Kawałki większe, mające około 5-7 cm długości i 1-2 cm grubości posiadały lekki smak przypraw, lecz głównym smakiem było mięso. Drugim rodzajem, jaki miałem okazję spróbować było mięso ususzone i marynowane w chilli i sezamie.
Postanowiłem ususzyć mięso marynowane na dwa sposoby. Każda porcja ważyła około 150 g. Była to wołowina (antrykot) pocięta na plasterki (2-3 mm). Pierwsza marynata składała się z 2 łyżek sezamu, 1 łyżeczki suszonego chilli, 1 łyżeczki słodkiej papryki, 15 kropli tabasco i 1 łyżeczki octu ryżowego. Druga natomiast składała się z dwóch łyżeczek sosu sojowego, 1 łyżeczki tartego świeżego imbiru, 1 łyżeczki sezamu i 1 łyżeczki octu ryżowego. Marynowanie trwało dobę. Przed ususzeniem posypałem mięso bardzo lekko solą. Suszenie trwało około 15 godzin w elektrycznej suszarce.
Mięso wyschło dobrze. Nie jest jednak bardzo twarde. Obydwie marynaty sprawdziły się bardzo dobrze. Oprócz smaku suszonego mięsa w przypadku obu marynat wyczuwalny jest także smak chilli lub sosu sojowego. Teraz czekam na odpowiednią okazję do konsumpcji.