Udostępnij
Święto Kielc na stałe wpisało się w kalendarz wydarzeń miejskich. Jego początki były różne. Po kilku edycjach udało się zwalczyć (przynajmniej częściowo) stragany z tandetą, a ich miejsce (jeszcze raz przynajmniej częściowo) zajęły stoiska regionalne, kulinarne, a przede wszystkim na swój sposób oryginalne.
W tym roku pojawiło się kilka stoisk kulinarnych, które dają możliwość spróbowania smaków poznanych podczas podróży, a tym, którzy jeszcze nie mieli takiej możliwości poznania ich bez wyjeżdżania z miasta.
Pierwszym stoiskiem, które cieszy wzrok i żołądek jest to z langoszami. Prowadzone przez dwójkę Węgrów przyrządza langosze na miejscu. Kosztują różnie, ale np. taki z serem, śmietaną i czosnkiem 13 zł. Jeżeli jesteście po obiedzie to możecie mieć trudności ze zjedzeniem. Więcej o langoszach, ale z Krakowa pisałem tutaj. Stoisko to znajduje się przy ul. Sienkiewicza (tuż przed dawnym lokalem Pizza Hut). Jedząc langosza obserwowałem stoisko i według mnie cieszy się sporym zainteresowaniem. Może jakiemuś kieleckiemu przedsiębiorcy zaświeci się lampka sygnalizująca potrzebę langoszów na kieleckim rynku kulinarnym.
Druge ciekawe stoisko zlokalizowane jest przy ul. Staszica. Oferuje ono litewskie i karaimskie smaki. Z litewskich zjeść możemy bliny czy smażony chleb. Kuchnię karaimską reprezentują kibiny (pieczone pierożki z mięsem). Na tym stoisku zjeść także możecie czeburieki. Opisywałem je tutaj. Te smażone „pierogi” smakiem bardzo przypominają te jedzone na Ukrainie. Mój co prawda chyba leżał chwilę i zrobił się chrupiący, ale nie zepsuło to smaku.
Na stoisku na przeciwko Mc Donalda spróbować możecie. Pieczonych „kominków” (kürtős kalács). Ja ich jeszcze nie próbowałem, ale wyglądają ciekawie (kosztują 10 zł).
Oprócz wymienionych przy ul. Sienkiewicza znaleźć możecie stoiska z litewskimi wędlinami, pieczywem, cydrem i kilka innych. Ja dałem się też skusić na grillowany oscypek z żurawiną – jego smak mi bardzo odpowiada.
Pomimo obecności kilku stoisk, które nie pasują w żaden sposób to kierunek rozwoju jarmarku uważam za dobry. Oby stoisk kulinarnych przybywało. Może być to też zachęta dla lokalnych producentów. Myślę, że stoisko z zalewajką lub innymi regionalnymi potrawami również miało by rację bytu.
Smażony chleb jest jedną z popularniejszych przekąsek na Litwie
Czeburiek i kibin
Oscypkiem z grilla nie pogardzę
Langos z serem, śmietaną i czosnkiem