Udostępnij
Węgry… kraj Polakom bliski mimo, że z nami nie sąsiaduje. Od wielu lat podróżujemy tam regularnie. Budapeszt, Eger, Hajduszoboszlo czy Balaton stanowiły cel podróż od dawna. Ja na Węgrzech byłem dwa razy. Niestety podczas pobytów nie udało mi się spróbować jednego z lokalnych przysmaków – langosza.
Będąc następnym razem na pewno to nadrobię, ale postanowiłem jeszcze w Polsce spróbować tego lokalnego przysmaku. W Kielcach nie można ich dostać , ale znalazłem kilka lokali w Krakowie, które oferują kuchnię węgierską w tym langosze Deli Bar.
Najwygodniej dla mnie położony był Deli Bar na Kazimierzu. Pierwsze wrażenie wizualne było słabe. Jednym z powodów była wczesna pora i brak klientów. Wystrój przypominał polskie lokale z lat dziewięćdziesiątych. Drugim skojarzeniem była naturalna stylizacja na warunki domowe. Pomimo pierwszego, słabszego wrażenia po rozmowie z panem z obsługi lokal od razu wskoczył wyżej. Obsługa była otwarta i rozmowna. Pan pomimo, że po polsku nie mówił perfekcyjnie był bardzo miły.
Menu było rozbudowane i zawierało sporo węgierskich przysmaków. Ceny różne, ale jak na Kazimierz nie najgorsze. Tym razem interesowały mnie tylko langosze. Zamówiłem tradycyjny z serem, śmietaną i czosnkiem. Kosztował on 10 zł. Ogólnie placki te robi się z mąki pszennej, drożdży, gotowanych, ziemniaków, mleka, cukru i soli. Smaży się je na głębokim oleju.
Placki, które otrzymaliśmy były bardzo smaczne. Śmietana była gęsta, ale nie zabiła smaku czosnku. Żółty ser dodawał ciekawy akcent do potrawy. Jeden placek nie jest daniem na tyle dużym, żeby się nim najeść zamiast obiadu, ale wystarczający na sporą przekąskę. W przyszłości spróbuję na pewno zrobić je w domu.