Udostępnij
Zacznę od tego, że rozwój Kielc na przestrzeni ostatnich lat bardzo mi odpowiada. To, co się dzieje sprawia dobre wrażenie. Do niedawna również działania władz miejskich spotykały się u mnie najczęściej z dobrym lub bardzo dobrym przyjęciem. Do czasu aż pojawił się kielecki sen.
Czytając kieleckie media zdziwiła mnie ostatnio informacja o budowie nowego pomnika. Rozumiem Dzika Kiełka,
akceptuję Aleję Sław w Parku, ale kwota, która pada w mediach przeznaczona na budowę lub, jak kto woli, aranżację przestrzeni wokół nowego pomysłu jest niemała. Pomnik ma („budowa” trwa) stanąć na skwerze przy Kadzielni. Głównymi bywalcami skweru są właściciele psów wraz ze swoimi czworonogami, które po zdrowym wybieganiu się najczęściej zostawiają tam coś od siebie. Bywa tam często nie do końca trzeźwa młodzież, która upodobała sobie w ciepłe miesiące pobliskie krzaki.
Wszystko rozchodzi się o rzeźbę „Sen”. Jak donoszą media, miała ona stanąć na jednym z cmentarzy w Grecji, ale z powodu kryzysu finansowego zrezygnowano z tego pomysłu. Stowarzyszenie „Kielecka Rodzina Katyńska”otrzymało pomnik za darmo od Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Dalej dochodzimy do zagadki. Aranżacja terenu pod wspomniany pomnik, składająca się z dwunastu głazów ułożonych w kształt okręgu kosztować ma, według różnych źródeł, od 100 do 400 tysięcy złotych. Kwota ta wyłożona ma być przez miasto Kielce.
I tu pojawia się moje staropolskie pytanie „Ale o so chodzi?”. Rozumiem dobrobyt i zieloną wyspę, ale znalazłbym co najmniej kilka obszarów, które z otrzymania takiej kwoty mogłyby odnieść wymierne korzyści.
Badania wykazują, że Kielce nie są miastem sprzyjającym młodym. Nie jestem przekonany, czy budując pomnik za taką kwotę ten stan rzeczy poprawimy.