Udostępnij
Wiecie jak to jest z graffiti na murach – jednym się podoba, a dla innych jest formą wandalizmu. Myślę, że podobnie podzielone zdania można mieć jeżeli chodzi o nowy lokal w Galerii Korona – Graffiti Fastfood.
Znajduje się on w strefie kulinarnej galerii w miejscu meksykańskiego lokalu Companersos – Ale Meksyk!. Poprzedni lokal nie cieszył się chyba zainteresowaniem, jego już archiwalną recenzję możecie przeczytać tutaj.
Sam lokal stylem przypomina po prostu lokal z galerii handlowej. W nazwie ma słowo fastfood więc nie należy oczekiwać wyszukanych dań z sous vide i wykwintnych pieczeni. Jak to w galeriach – szybko i nie drogo. Zdecydowaliśmy się zamówić burgera, frytki i dwa tosty. W ofercie znajdują się jeszcze hot dogi i zapiekanki.
Zacznę od burgera. Zdecydowałem się na wersję standard, która kosztowała 12 zł. Oprócz mięsa w bułce znajdował się pomidor, czerwona cebula, sałat, ogórek, ketchup,majonez i musztarda Dijon. Jadłem bardzo wiele burgerów lepszych. Pomimo, że mięso nie było typowym, fastfoodowym przemielonym krążkiem to nie było też to mięso znane nam z burgerowni. Nie było tragedii, ale po prostu nie za tę cenę.
Z tostów zdecydowaliśmy się na tradycyjny (4,5 zł) oraz Graffiti (7 zł). Graffiti to tost podwójny zawierający jedną warstwę pieczywa więcej pieczarki, podwójny ser i podwójną wędlinę ( my wybraliśmy salami), ketchup i majonez. W przeciwieństwie do burgerów tost bardzo mi posmakował. Podwójny, kosztujący 7 zł był bardzo dobry. Do wyboru macie rodzaj pieczywa (ciemne i jasne). Na tosta na pewno jeszcze kiedyś zajrzę.
Frytki jak to frytki :)
Graffiti Fastfood to nowy gracz na rynku restauracyjnym, ale zawsze to kolejne miejsce, gdzie podczas zakupów można coś przegryźć. Ja na tosta jeszcze zajrzę.