Udostępnij
Pierwsze koty za płoty lub jak kto woli pierwsze kilometry za nami. Wyruszyliśmy o poranku, aby zobaczyć jak najwięcej. Pierwszy odcinek prowadzi nas do Czech. Kraju znanego z wielu atrakcji. Poznajmy Morawy i czeską kuchnię.
Wyruszyliśmy w drogę rano, aby zobaczyć jak najwięcej. Po drodze zaplanowaliśmy odwiedziny w Ostravie, a właściwie w Muzeum Górnictwa. Niestety główna atrakcja, którą zaplanowaliśmy okazała się nie możliwa do zrealizowania. Do kopalni, do której chcieliśmy zjechać wpuszczają dzieci od 3 roku życia. Zwiedziliśmy teren parku wraz z innymi atrakcjami i wyruszyliśmy dalej w drogę.
Pierwszy nocleg na couchsurfingu. Odwiedziliśmy już Prerov i Kromeryż. To drugie miasteczko posiada wpisane na listę UNESCO ogrody. Wśród ciekawostek kulinarnych na jego rynku znajduje się jeden z licznych w tym regionie (jak i całym kraju) browarów. Niestety wczesna pora nie pozwoliła nam do browaru zajrzeć, ale degustowaliśmy produkty lokalnego browaru z Prerova. Drugiego dnia odwiedziliśmy również Mikulov – jeżeli będziecie w okolicy odwiedźcie koniecznie. Miasto rewelacyjne – czuć w nim śródziemnomorski klimat mimo że leży w Czechach. Znajduje się w regionie obfitującym w wino. Podpadli mi tylko jednym. Jeden z nielicznych w mieście bankomatów niestety nie działał. Doszliśmy do wniosku, że po prostu nie chcieli naszych pieniędzy.
Dzięki naszym gospodarzom na couchsurfingu mieliśmy okazję pogrillować i zjeść lokalne ciasta i sałatki. Potwierdziliśmy też na własnej skórze, że taki sposób podróżowania jest możliwy także z dzieckiem.
Po stronie austriackiej zatrzymaliśmy się w miejscowości Melk. Odkryłem ją przypadkiem przeglądając mapy. Znajduje się w niej ogromny zespół klasztorny, który na zdjęciach jeszcze zobaczycie. Po Austrii głównie autostradą dotarliśmy do Linz. Dzisiaj czeka mnie nauka robienia Linzer Torte z właścicielem najstarszej receptury w całym mieście. Po południu ruszamy do Bawarii.
Do zobaczenia wkrótce :)